Dziewiąte (z
dziesięciu) wskazanie buddyzmu mahajany brzmi: nie wpadać w gniew. Trudno mi czasami przychodzi podążanie za tym
wskazaniem. Przyznaję, jestem słaby.
Z buddyzmem mam
co prawda tyle wspólnego, co z samochodami drogimi, jak śpiewał artysta, jednak
zacząłem się ostatnio zastanawiać: filozofia wschodu niesie pewne mądrości. No i
mówi, że należy je praktykować, że praktyka jest bardzo ważna. Jaka ważna,
taka, niestety trudna. Miło by pewnie było osiągnąć Doskonałe Oświecenie, ale
jak tu praktykować transcendentalne cnoty (a bez praktykowania, z Oświecenia
nici)? Cierpliwość, radosny wysiłek, medytacyjne skupienie, to pięknie brzmi.
Ale…
U dzieci w wieku od 2 do 3 lat manifestują
się dość wyraźnie oznaki uporu i innych napięć wewnętrznych. Upór i „negatywistyczne”
nastawienie pojawiają się już około roku życia, nie jest to zatem nic nowego. Powyżej
2 lat osiągają jednak większe nasilenie i przybierają nowe formy – pisze Benjamin
Spock w swojej – zwanej przez niektórych podobno „biblią wychowania dzieci” –
książce Dziecko pielęgnowanie i
wychowanie. Tak się złożyło, że na własnej skórze odczuwam „manifestujące
się dość wyraźnie oznaki uporu” u dwulatka. Dodatkowo brat tegoż za chwilę skończy
czwarty rok życia. Z prostej matematyki i czystej empirii wyszło mi, że cztery,
to ni mniej ni więcej, tylko dwa razy dwa: oznaki „uporu i innych napięć”
manifestują się tu więc dość wyraźnie i… podwójnie.
Są takie
chwile w ciągu dnia, że deficyt mojej cierpliwości osiąga rozmiary, o którym
nie śniło się filozofom ani wschodu, ani zachodu. W tej sytuacji podejmowanie radosnego wysiłku wymaga tyle
wysiłku, że o radość bardzo trudno – to jakby kazać egipskim niewolnikom stawiać
piramidy z radością. Mógłbym oczywiście próbować wykrzesać trochę medytacyjnego
skupienia, ale nie potrafię skupić się na tyle, żeby przywołać w myśli to
trudne słowo: medytacyjne. Jedyne, co
mi na myśl przychodzi, to słowa Andrzeja Kmicica: Jezu, natchnij mnie, abym zaś nie oszalał. Niestety, albo stety –
mam świadomość, że te akurat niechybnie trafiają w pustkę.
I tu wracam jednak
do sprawdzonej filozofii Zachodu. Emocje nie powinny być motorem działań – w krytycznych
momentach dnia nikomu nie wyszło by na dobre, gdybym myślał inaczej i dał się
ponieść emocjom. Trzeba działać racjonalnie, mieć plan – dobry plan działania,
nawet, jeśli miało by to prowadzić do popadnięcia w schematy czy wręcz
rytualizm. Rytuały mogą przecież wprowadzić bezpieczny, spokojny porządek w
miejsce chaosu spędzanego z dziećmi dnia codziennego.
Trochę tu
oczywiście przesadzam, mój wysiłek wiąże się przecież z radością. Ale cierpliwości
mi czasami brakuje, i to jak. Zauważyła to nawet moja dwuletnia, manifestująca
dość wyraźnie upór przekora: ty jesteś niedoskonały
– usłyszałem dziś od synka (w tym wieku można się jeszcze mylić, nawet w
sprawach kluczowych, więc nie mam mu za złe) – nie pozwalasz mi biegać. Pozwoliłbym, słowo daję, cierpliwie i z
radością. Ale nie na golasa, na bosaka po zimnej podłodze, podczas gdy ja stoję
z naręczem ubranek w jednej i pieluchą w drugiej ręce. Myśląc, co w tym czasie
kombinuje uparty, „negatywistyczny” i manifestujący napięcia w dwójnasób starszy brat dwulatka – bo akurat jest
podejrzanie cicho.
"Boże, daj mi cierpliwość, ale zrób to szybko!"
OdpowiedzUsuńA co to Gniewu - cóż, ponoć jest grzechem, a więc grzeszę tym Gniewem setki razy dziennie.
A co jest najgorsze? Że wkurzają mniej coraz mniejsze drobinki oporu rzeczywistości. Dzieci, pogoda, rodzina, ludzie w sklepie...
Wiesz, jak to jest: "Kochać świat, sprzyjać światu z daleka od ludzi" jak trzasnął genialnie Mickiewicz.
Sorrry za wywlekanie flaków, ale tak mi się jakoś złożyło...
pzdr
Miło, że się rozumiemy, Brachu :-)
UsuńNawet nie wiesz, jak Ci NIE zazdroszczę! Ale trzymam za Ciebie kciuki, może pomogą w rozplenianiu cierpliwości. ;D
OdpowiedzUsuńNa szczęście buddyzm jest drogą środka, czyli umiaru :)
OdpowiedzUsuńA wiesz, ja się jakoś teraz mniej na dziecko denerwuję. Władek ma prawie trzy lata i już nie mam wrażenia, że gadam jak go ściany. Owszem, to trochę wkurzające, jak odrywa mnie od absolutnie wszystkich zajęć (łącznie z korzystaniem z ubikacji) i domaga się zabawy, ale - sama chciałam mieć dziecko i odkrywam co raz to nowsze pokłady spokoju:D
OdpowiedzUsuń