wtorek, 7 października 2014

To jest miś społeczny, czyli o pomnikach




W Słubicach stanie pomnik Wikipedii. Nie, nie pomyliły mi się dni ani miesiące, nie mam poczucia, że dziś pierwszy kwietnia.  Wiadomość o planowanym wzniesieniu postumentu usłyszałem dziś w radio. Wypowiedział się nawet burmistrz Słubic, motywując pomysł faktem, że jego miasto to ośrodek akademicki, miasto młodych. Tego akurat lepiej byłoby nie podkreślać w omawianym kontekście. Chociaż, skoro pomysłodawcą projektu jest dyrektor Collegium Polonicum w Słubicach, wyznania burmistrza nie mają już właściwie znaczenia.
My, Polacy w ogóle lubimy pomniki. Mamy największy na świecie pomnik Jezusa, mamy pomniki papieża a imię ich legion. Nie przeszkadza nam nawet, że papież, Nasz papież ma na tych pomnikach wiele twarzy, z rzadka tylko swoją własną. Czasami wygląda jak Mariusz Pudzianowski, czasami jak ludek ulepiony z plasteliny przez przedszkolaka, a często z twarzy podobny jest zupełnie do nikogo. Nieważne, grunt, że stoi, uśmiecha się i błogosławi.
Wrocław ma swoje krasnale. Podobno sympatyczne, o ile człowiek się o takiego krasnala nie potknie i nie wybije zębów. Toruń jest też miastem pomników, rzeźb i figurek. Mamy oczywiście Jana Pawła, mamy też mieszczki, Torunianki z dawnych czasów, które ludzie głaszczą w różnych miejscach. Mamy osła na rynku i psa Filutka oraz wózek odlany z brązu, załadowany stertą gratów, który ma podobno coś wspólnego z jakimś filmem. Ostatnio zaś dorobiliśmy się upamiętniającego żołnierzy wyklętych głazu. Głaz jak głaz a przedstawicieli antykomunistycznej partyzantki może i warto upamiętniać, tyle tylko, że nasz toruński głaz jest jakiś dziwny. Jego dziwność bierze się stąd, że tu i ówdzie sterczą z niego stalowe elementy, które w pierwszym skojarzeniu przywodzą na myśl husarskie  skrzydła. Gdzie husaria a gdzie ludzie z lasu? Przechodziłem kiedyś obok nowo wówczas odsłoniętego pomnika z Chłopakami. Tytus zapytał co to, Gucio mu odparł, że chyba jacyś rycerze. Czyli wszystkim, nawet sześciolatkom się kojarzy nie z tym, z czym powinno. Pytanie o to, jakimi ścieżkami biegły myśl twórcy, gdy tworzył, pozostaje bez odpowiedzi. Choć może to ja nie rozumiem, może jest tam jakaś doniosła patriotyczna wizja, uzasadniona alegoria czy inna symbolika. Pocieszam się myślą, że nie tylko ja nie rozumiem, inni też patrzą na kamień z wyrazem niezrozumienia rysującym się na twarzy. Być może kiedyś opodal kamienia stanie pomnik zdziwionego przechodnia? Pierwszy w Polsce i na świecie? Kto wie!
Jeśli miałby stanąć i rzeczywiście otrzymać chlubne miano pierwszego, powinniśmy się pospieszyć. Bo kiedy słubicki projekt zostanie zrealizowany, kiedy już zrzucą z niego zasłonę i przetną wstęgę (choć nie wiem, czy pomniki odsłania się przecinając wstęgę), zdziwionych może przybyć. No bo przeanalizujmy cały ten koncept. Wikipedia – źródło nie zawsze sprawdzonej i rzetelnej, przekazywanej bowiem przez amatorów, wiedzy. Pierwsza pomoc dla odrabiających zadania domowe gimnazjalistów, którzy nie chcą się przemęczać przewracaniem stron w książkach. Fundament prac pisemnych z wszelkich dziedzin – fundament kładziony metodą kopiuj – wklej. Twór czasem faktycznie przydatny, kojarzący się jednak, przynajmniej mnie, osobie z lekka niedzisiejszej, która naukę i studiowanie wiąże raczej z poszukiwaniami w bibliotekach, z chodzeniem na łatwiznę. Ten twór ma stanąć dumnie na placu i podkreślać akademicki charakter miasta. Pomysł zgoła ekscentryczny, czy może cyniczny. Choć może to po prostu wizja realisty, który się nie oszukuje, gdy myśli o stanie młodych umysłów i poziomie krajowej edukacji.
Może tak jest, idąc więc dalej tym tropem proponuję, by więcej było takich inicjatyw na skalę naszych możliwości, na miarę naszych czasów i odpowiadających żywotnym potrzebom całego społeczeństwa. Gimnazjum, dajmy na to, imienia Autorów Bryków.

4 komentarze:

  1. A ja mam sporo sympatii dla Wikipedii i uważam, że jest bardzo pożyteczna. Oczywiście, że nie jako źródło do pracy magisterskiej, ale 99,5% drobnych pytań, np. co to jest Le Boeuf Sur le Toit, załatwia. Chwała za to jej twórcom.
    Na długopis też można sarkać, że niedobry, że łatwizna, że pisanie stalówką ćwiczyło umiejętności kaligraficzne, ale czy warto?
    Krótko mówiąc, wole już pomnik Wikipedii, niż tysiąc sto trzydziestą szóstą ławeczkę z jakimś lokalnym patafianem z brązu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z Wikipedii informacje też czerpię, nie ukrywam. Nie mniej jednak, żeby pomniki stawiać? Pomniki za, jak przypuszczam, publiczne pieniądze? I czy wyższa uczelnia, jakakolwiek, powinna chcieć, żeby zdobywanie wiedzy i dyplomów w jej murach kojarzono z Wikipedią?

      Usuń
  2. U mnie stoi pierwszy na świecie pomnik Szymborskiej (z kotem). Taka ławeczka. W ładnym miejscu, tylko Noblistka jak facet wygląda nieco... Patrzą panowie:

    http://www.polskaniezwykla.pl/web/gallery/photo,384799.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Polacy stawiają pomniki gdzie popadnie i to nie byle jakie.. To ze złota, to ze srebra a to z brązu. Tak na prawdę gdzie nie popatrzeć mamy swoje pomniki a wynika to z tego, że po prostu jesteśmy najlepsi ;]

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń