Kobiety to
istoty… niezwykłe. My, mężczyźni wiemy o tym, a jeśli jeszcze nie wiemy, to
przeczuwamy, od najmłodszych lat, obserwując kobiece zachowania. Poszła do sklepu i zaginęła nam ta mama –
taka konstatacja, w ustach trzylatka, zdradza męską intuicję co do niezwykłości
kobiet. Bo ile może trwać wyprawa do osiedlowego sklepu? Jak to możliwe, że
może przeciągnąć się do godziny i dłużej? Dziwne to, ale zdarza się o ile na
zakupy wyprawi się kobieta.
Kobiety posiadają
własną logikę, sposoby na dowodzenie swoich racji, które rządzą się tak
nieprzeniknionymi regułami, że kobiece argumenty są zwykle nie do obalenia. Nawet,
jeśli na pierwszy rzut (męskiego) oka w ogóle nie trzymają się kupy i nie mają
nic wspólnego z rzeczywistością.
Umiejętność spędzania
na zakupach dowolnie długiego czasu to tylko jeden z przejawów kobiecych
zachowań, które dla facetów pozostaną zagadką. Takich tajemniczych zwyczajów
jest więcej, a tworzą one zagadkę odwieczną. Mam na to dowód.
Zwrócę się
teraz z pytaniem do panów: zdarza się Wam pożyczyć kumplowi koszulę? Albo spodnie?
Albo przejrzeć szafę kolegi i stwierdziwszy, że ma w swojej kolekcji jakiś
fajny T-shirt, pożyczyć go od niego z myślą o nadchodzącym wyjściu do miasta? Albo
wymienić się butami? Głowę daję, że nie. Osobiście (pomijając fakt, że nie lubię
pożyczać moich rzeczy – ani książek, ani narzędzi, ani niczego innego)
uważałbym takie zachowanie za w pewien sposób nie higieniczne. Kiedyś co prawda
pożyczyłem spodnie od kumpla, ale powodowała mną wyższa konieczność. Moje własne
spodnie uległy częściowemu zniszczeniu podczas koncertu (to były szalone
czasy!) a mnie czekała podróż stopem – nie mogłem wyglądać jak menel. Postanowiłem
więc spodnie pożyczyć i – jako, że kolega jest ode mnie trochę szerszy i sporo
niższy – wyglądać jak klaun.
Był to jednak
wypadek odosobniony. Na co dzień źle bym się czuł ze świadomością, że ktoś
właśnie przepaca moją koszulę, albo że sam pocę się w koszulkę, w którą zwykle
poci się ktoś inny. Kobiety mają zaś inaczej. Wymienianie się ciuchami to dla
nich dość normalna praktyka. Nie mam sukienki na imprezę, ale moja koleżanka ma
taką jedną, będzie w sam raz! – zwykła rzecz. Przy okazji można też dobrać
biżuterię, może i buty…
Zwyczaj to
dziwny, okazuje się jednak, że nie nowy! Urodzony około 250 roku przed
Chrystusem filozof Jamblich, opisał w jednym ze swych dzieł życie Pitagorasa
oraz przybliżał jego nauki. Przytacza tam między innymi wykład, który Pitagoras
wygłosił do młodych Kretończyków. Padły w nim takie między innymi słowa: …kobieca sprawiedliwość polega [między
innymi] na tym, że bez świadków pożyczają
sobie szaty i ozdoby, jeśli któraś tego potrzebuje i że z owego zaufania nie rodzą
się kłótnie i spory (…); nikt zaś tego [sposobu postępowania] przeniesionego na
rodzaj męski (to znaczy, jeśli [mężczyzna] pożyczywszy chętnie odda i w dodatku
sam ochoczo pożyczy swoje) nie pochwali jako zgoła obcego męskiej naturze.
Pitagoras żył
na przełomie VI i V wieku przed naszą erą. I proszę – już wtedy pewne praktyki miały
miejsce i już wówczas odróżniały kobiety od mężczyzn. Tyle czasu upłynęło, a
tak niewiele się zmieniło! Nas ciągle dziwią zwyczaje obce naszej męskiej
naturze, tak, jak musiały dziwić Pitagorasa. Gdyby go nie dziwiły, nie
poświęcał by im pewnie czasu (filozofowanie ma wszak swój początek w zdziwieniu).
I mimo, że jak wspomniany Jamblich podaje, Pitagoras był tak mądry, że zasłużył sobie na to, iż nikt nie nazywał Go
jego własnym imieniem, lecz wszyscy mówili o Nim „boski”, niuanse kobiecej
natury były dla niego nieprzeniknione.
Pożyczyć chiton sąsiadce? Toż to niezwykłe,
po co one to robią? Nie wiem i pewnie do tego nie dojdę. Lepiej już zajmę się geometrią,
albo muzyką. Albo zastanowię się jeszcze trochę nad tym, jak to jest z tą
Przeciw-Ziemią…