poniedziałek, 11 lutego 2013

Gwiazdy i showmani, czyli o cyckach i polityce



Unikam tu poruszania tematów politycznych. Nie dlatego, że nie lubię drążyć tematów poważnych. Wręcz przeciwnie. Dlatego, że polityka stała się ostatnio tak niepoważna, że po prostu szkoda na nią słów. Dziś jednak trochę o polityce będzie. O polityce i jej niepoważnym właśnie obliczu.
Pomysł przyszedł nagle, niespodziewanie i z kierunku najmniej oczekiwanego. Zaczęło się od cycków. Znaczy od piersi. Trafiłem dziś mianowicie na wstrząsające doniesienie: Natalia Siwiec ma konkurentkę, która może po ją skutecznie pozbawić pozycji… no właśnie: kogo? Gwiazdy? Odebrać w każdym razie chlubny tytuł Pierwszego Biustu Rzeczypospolitej.
Myślę, że historii panny Siwiec przypominać nie trzeba. Od kiedy pojawiła się na trybunach stadionu podczas jednego z meczów na minionych mistrzostwach, stała się sławna, rozpoznawalna, wszechobecna. Została okrzyknięta czołowym polskim towarem eksportowym docenionym nawet przez Ministra Spraw Zagranicznych (czyli wątek polityczny dotyczy Natalii Siwiec bezpośrednio). Na stadionie, w czasie, kiedy Siwiec wpadła w oko fotoreporterom, było oczywiście wiele innych osób, pewnie nawet wiele młodych, atrakcyjnych kobiet. Żadna jednak, tak jak Natalia, nie eksponowała dekoltu. I żadna nie miała tak precyzyjnie obmyślonego planu, by na eksponowaniu dekoltu zrobić karierę. Siwiec miała plan i precyzyjnie odsłonięty biust, została więc gwiazdą (planu i jego skuteczności, swoją drogą, można jej pogratulować). Wniosek z tej historii taki, że niewiele dziś potrzeba, by trafić do panteonu (oczywiście można by tu stwierdzić, że jakie gwiazdy, taki panteon, ale… nie bądźmy drobiazgowi).
Dlaczego historia Natalii Siwiec skojarzyła mi się z polityką? Bo polityka zrobiła nam się ostatnio bardzo popkulturalna. W popkulturze króluje model konsumencki: odbiorcy, to klienci, którzy poszukują nowych atrakcji i szybko się nudzą. Produkty popkultury sprzedaje się tak samo, jak towary w sklepie. Tak samo sprzedają się ludzie pracujący w show biznesie. Muszą być stale atrakcyjni. Stanowić więc nieustające źródło podniet dla ludu. Tu się pokazać w nowej kreacji, tam wywołać większy czy mniejszy skandal – w myśl zasady, że nie ważne, jak o tobie mówią, istotne, że w ogóle mówią. Żeby zachować swoją pozycję, trzeba walczyć, nie dać się zepchnąć ze świecznika ani wygryźć z głównych stron plotkarskich portali.
Polityka kieruje się, takie mam wrażenie, podobnymi prawami. Polityk musi być atrakcyjny. Nie rzeczowy, bo to nudne. Nie profesjonalny, bo stał by się dla przeciętnego wyborcy niezrozumiały, więc mało atrakcyjny. Polityk musi być showmanem. Dowodzi tego sukces, jaki w ostatnich wyborach odniósł największy obecnie showman polskiej polityki, Janusz Palikot. Konferencja prasowa ze sztucznym penisem, koszulka z napisem ‘Jestem gejem’, publiczne obalenie buteleczki kolorowej wódki – tego typu przedstawienie bardzo mu się opłaciły i jeszcze jako tako opłacają. Do tego zestaw kandydatów do parlamentu – osoby przede wszystkim atrakcyjne, bo kontrowersyjne. Gej, zwolennik delegalizacji narkotyków, transseksualista: nowe gwiazdy polityki, nośniki medialnej popularności. W końcu program wyborczy, również bardzo medialny i atrakcyjny, bo budzący emocje i wywołujący dyskusje, w których wypowiedzieć może się każdy. Dające każdemu możliwość odbycia politycznej dyskusji, nawet mimo całkowitej ignorancji w tematach politycznych.
Eksponowanie medialnych tematów i ciekawych osób przez Palikota było posunięciem marketingowym równie genialnie zaplanowanym, co odsłonięcie piersi przez Natalię Siwiec. I tyleż samo wnoszącym. Bo wiadomo, na ładne cycki miło sobie popatrzeć, tak jak o legalnej trawce  miło sobie podyskutować. Tyle, że ani jedno ani drugie niczego trwale pożytecznego do życia publicznego nie wnosi. Takie tematy i postacie, które na nich wyrastają, mają krótki żywot, czego najlepszym dowodem jest wspomniana wyżej konkurentka Natalii Siwiec.
Patrycja Pająk, bo tak nazywa się pretendentka do zajęcia pozycji (jakakolwiek ona jest) Natalii stwierdza: Jestem młodsza od Natalii o 10 lat, więc będzie musiała już iść na emeryturę. Jestem lepsza od Siwiec, bo mam ładniejsze piersi, większe i bardziej znane. Jestem bardziej naturalna. Ja tylko powiększyłam biust i usta. Powalająca szczerość, jednak istnieje spora szansa, że wymienionym walorom wielu da się uwieść. Siwiec zniknie, Pająk zatryumfuje. Na krótko pewnie, ale jednak.
W przyszłych wyborach Palikot wyciągnie pewnie nowy zestaw medialnych haseł i równie medialnych postaci. Pewnie znowu będzie miał szansę na odniesienie sukcesu, bo pamięć wyborców jest krótka. I tak to się będzie kręcić – nowe biusty, nowe gwiazdy, nowi showmeni, nowi politycy... Ku uciesze gawiedzi ale bez żadnych większych pożytków.

9 komentarzy:

  1. Amen... ja jednak poprzestaję na "szkoda słów" jako komentarzu o polityce...


    P.S. Hmmm "pamiętaj, aby nie przeklinać"... w Twoim wypadku to brzmi bardzo poważnie, bo Chłopcy jeśli już podłapią... będziecie mieli problem! Powodzenia o poranku :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ludzie nie powinni wiedzieć, jak się produkuje kiełbasę i uprawia politykę, powiedział ponoć Bismarck.

    Ja dodam - jak "powstały" piersi Natalii S.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co racja, to racja. Tyle, że w drugim przypadku pozostaje nam podziwianie efektu. W pierwszym - (bolesne) odczuwanie tegoż...

      Usuń
    2. Nie no, kiełba jest OK.

      Usuń
  3. A jednak penis Palikota był ważniejszy do cycków Natalii Siwiec. I miał szansę sporo zmienić. Ciągle jeszcze ma, tyle, że coraz mniejszą. Szkoda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem wystąpienie z wibratorem nie było nastawione na realną zmianę czegokolwiek. To było przedstawienie, a polityka nie powinna polegać na tym, że się pokazuje kolejne peforamnse.

      Palikot rozmienia się na drobne i już wtedy się rozmieniał, kiedy machał penisem. Zmienić, to coś mogła komisja Przyjazne Państwo. Jakoś nie zmieniła. Może dlatego, że jej działanie wiązało się z konkretną pracą, z wyszukiwaniem dziwacznych przepisów i forsowaniem ich zmiany, wypracowywaniem nowych rozwiązań, z konkretną parlamentarną robotą. Z polityką, jednym słowem. Tam już bycie showmanem nie wystarczało. I komuś do tej pracy zabrakło serca i cierpliwości.

      A jak się zamiast polityki robi show, to zawsze jest ryzyko, że się trafi na większego showmana i samemu się pójdzie w odstawkę. Tak samo, jak kiedy jest się "gwiazdą" budującą swoje gwiazdorstwo li tylko na cyckach. W takiej sytuacji też się ryzykuje, że się zostanie wygryzionym przez kogoś, kto będzie miał 'ładniejsze piersi, większe i bardziej znane' i ogólnie będzie bardziej naturalny.

      Tu widzę podobieństwo między Palikotem, ale nie tylko nim, a Siwiec i innymi osobistościami jej pokroju. I wszyscy oni mają dla mnie takie samo mniej więcej znaczenie.

      Usuń
  4. Palikot to pajac. Nic nie zmieni mojej opinii.

    OdpowiedzUsuń
  5. Z wrażenia aż sprawdziłam, jak Patrycja Pająk wygląda. Klon jakby? Ale kogo to tak naprawdę obchodzi?
    W polityce jest gorzej. Gdyby Palikot nie zrobił z siebie... durnia, to nawet był cień szansy, że do sztywnego politycznego światka da się wreszcie wnieść coś nowego. Tymczasem... efekciarstwo chyba już nas nudzi.
    Heh.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i nudzi, tylko kto wygra wybory? Ten, kto będzie bardziej efektowny, bo przecież nie wiarygodny. Wiarygodność i rzeczowość jest w polityce nudna.

      A co do obu pań - nie zwróciłaś uwagi ana niuanse? Że te piersi bardziej znane?
      (Nota bene - z czego znane? Ano z tego, że facet, który sfinansował ich hmm.. tuning, po rozstaniu z panną Pająk pozwał ją do sądu o zwrot poniesionych kosztów :-))
      Było to w sumie nawet logiczne posunięcie - gość zapłacił za zabawkę, zabawka... odmówiła posłuszeństwa - ustawa mówi, że w takich sytuacjach można reklamować...
      O tempora, o mores!

      Usuń