czwartek, 18 października 2012

Trochę straszno, bardzo śmieszno, albo na odwrót



Wcale nie jest tak, że nam się ciągle nie udaje. Że zawsze odstajemy od reszty. Nie, czasami potrafimy być w pierwszej linii, wręcz w awangardzie. Półtora miesiąca temu na przykład, ukazał się w naszym kraju pierwszy numer pierwszego na świecie czasopisma egzorcystycznego. Miesięcznik nosi tytuł Egzorcysta i stanowi część frontu walki Kościoła z Szatanem.
Powiem szczerze – nie wiem co myśleć. Przeczytałem w najnowszej Polityce artykuł o tym szczególnym wydawnictwie i nie byłem pewny, jaka powinna być moja reakcja: powinienem pokładać się ze śmiechu? zapłakać nad ludzką głupotą? przestraszyć się – bo przecież eksperci jak nic zdiagnozowali by mnie jako osobę znajdującą się na najlepszej drodze do opętania i to tylko, gdybym miał szczęście; całkiem możliwe, że został bym zaklasyfikowany jako ktoś już znajdujący się we władzy Złego. Póki co takich jak ja jeszcze się w naszym kraju nie pali i nie topi, ale kto wie, do czego sytuacja zmierza?
Egzorcyści, a jest ich w Polsce, w obecnej chwili (czyli – zwracam uwagę – w roku 2012, w XXI wieku, w czasie, kiedy potrafimy rozebrać atom na części pierwsze, polecieć w kosmos, przeszczepić serce i tak dalej) ponad stu pięćdziesięciu, wszędzie wietrzą knowania Złego. I mają na nie dowody w postaci świadectw. Pewien młody człowiek na przykład tak zasłuchał się płytą Pink Floyd, że zaczął mieć bluźniercze myśli o Maryi[*]. Saszę z kolei opętało, gdy poszła na zajęcia jogi – demon ją dopadł już po pierwszym spotkaniu. Pierwszy numer Egzorcysty przestrzega nas też przed Lady Gagą, przez którą przemawia Szatan: refren jej piosenki ‘Paparazzi’ słuchany od tyłu jest wezwaniem do Lucyfera: Demonie zbaw nas. (Swoją drogą nieodmiennie zastanawia mnie motywacja ludzi, którzy słuchają piosenek od tyłu, niezwykły fenomen.) Groźna jest też Gazeta Wyborcza, TVN 24, saga Zmierzch, halloween i andrzejki no i oczywiście Harry Potter.
O tym, że egzorcyści są niezbędni, świadczy zapotrzebowanie na ich porady i usługi. Gdyby nie egzorcysta, kto by rozwiał wątpliwości Magdaleny z Piaseczna, która nie wie, jak ma reagować rodzic na zajęcia pozalekcyjne, na których proponuje się dzieciom wschodnie sztuki walki (z ukłonami, rękami złożonymi jak do modlitwy i wypowiadanymi nieznanymi słowami)? Kto by wyjaśnił Larysie z Olsztyna, jaki związek z okultyzmem ma noszenie ozdobnych kolczyków? Gdybyśmy nie mieli zastępu gotowych do podjęcia interwencji egzorcystów, kto by pomógł Poli z Bielska-Białej, proszącej o egzorcyzmy nad koleżanką, która wierzy w przesądy, a do tego lubi seks?
I tak rokrocznie, z prośbą o ratunek, zwraca się w Polsce do egzorcystów piętnaście tysięcy osób. Na pierwszą wizytę w warszawskiej diecezji trzeba czekać trzy miesiące (czyżby egzorcyści chcieli zawstydzić NFZ?). Brnę w lekturę artykułu i coraz bardziej nie wierzę w to, co czytam.
Kiedyś śmiałem się do rozpuku, oglądając fragment Monty Pythona i świętego Graal, w którym wieśniacy próbowali sprawdzić, czy mają do czynienia z czarownicą. Na jednej szali wielkiej wagi posadzili dziewczynę oskarżoną o kontakty z ciemnymi mocami, na drugiej – kaczkę. Czarownice bowiem – dedukowali –  się pali. A co jeszcze się pali? Drewno! Czarownice więc palą się, bo są z drewna, to oczywiste. Drewno, poza tym, że się pali, unosi się też na wodzie. Na wodzie – biegł dalej myślowy proces – unoszą się również kaczki. I tu tkwi metoda na sprawdzenie, czy dziewczyna oskarżona o bycie wiedźmą jest nią w istocie: należy sprawdzić, czy waży tyle, co kaczka. Jeśli tak będzie, jedynym wnioskiem, jaki będzie można wyciągnąć będzie ten, że potencjalna czarownica, ważąc tyle, co kaczka, będzie unosić się na wodzie, czyli będzie stworzona z drewna. Będzie więc czarownicą faktyczną, o potencjalności będzie można zapomnieć.
Skecz mnie śmieszył, bo był przecież tylko skeczem. Kiedy zaś czytam o kolejkach ludzi, którzy w reklamówkach przynoszą na spotkanie z egzorcystą, w celu fachowego poświęcenia, krzyżyki, różańce, ale też leki, sól, olej – już mi nie jest do śmiechu, bo to rzeczywistość. Co bardziej zapobiegliwi, wyjmują przyniesione ze sobą przedmioty z toreb, bo przecież nie można mieć pewności, że jeśli się nie wyjmie, to modlitwa dojdzie i trafi do celu… Jeśli nie dojdzie, to jak takim nie do końca obmodlonym orężem walczyć ze Złym? Takiej logiki i takich poczynań nie powstydzili by się średniowieczni wieśniacy, nawet przedstawieni w krzywym zwierciadle angielskiego humoru.
Coś mi się wydaje, że gdyby członkowie grupy Monty Pythona mieszkali w Polsce, nie odnieśli by sukcesu. Nie dali by rady wymyślić absurdów większych, niż my sobie sami, z pełną powagą, gotujemy na co dzień.


[*] Ten i kolejne cytaty za tekstem Zły 2012 autorstwa Edyty Gietka, zamieszczonym w ‘Polityce’, nr 42 (2879).

26 komentarzy:

  1. Ja nie rozumiem, jak można uważać Harrego Pottera za coś złego - ale niech im będzie!

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja bym się nie śmiał. Oj nie...

    To jest realne i nie mówię o filmach, tanich horrorach etc.

    i nawet nie kwestia wiary, ale doświadczenia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóż mogę napisać? Może to: \m/

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. OK, rozszczepiamy atom (nota bene Hiroshima się o tym dowiedziała w sposób nieco niefajny, ale niech nas to nie zawstydza za bardzo...), ale nie potrafimy wyjaśnić dlaczego:

    - osoby egzorcyzmowane potrafią płynnie mówić po łacinie, po grecku, w jidisz, gdy NIGDY się tych języków nie uczyły,

    - znają NAJINTYMNIEJSZE, z reguły kompromitujące i zawstydzające fakty z życia osób obecnych w czasie egzorcyzmów,

    - wyczuwają (jak?) obecność wody święconej, soli egzorcyzmowanej etc w swoim otoczeniu (nie wiedząc na przykład, że ubranie, które mają założyć było wcześniej skropione wodą świeconą, odmawiają założenia tego ubrania choćby była to ich ulubiona koszula etc.).

    Pisma tego typu uważam za szkodliwe. Zbyt łatwo padać będą ofiarą wszelkich kpin i szyderstw. Ale po stokroć wolę żyć w świecie, gdzie więcej ludzie wierzy w Boga niż w Ufo.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zawsze warto stosować starą rzymską zasadę "Audiatur et altera pars" (niech będzie wysłuchana i druga strona). Artykuł w "Polityce" to tylko jedna strona medalu (znając profil ideologiczny tego pisma można się spodziewać, że problem Szatana zostanie tam potraktowany w duchu Monty Pythona). Zachęcam więc - mimo wszystko - do lektury "Egzorcysty". Może się okazać, że tekst w "Polityce" był jednak nieco wybiórczy.

    Sam nie czytałem ani "Polityki", ani "Egzorcysty", więc trudno mi się odnieść. W Szatana wierzę i bez specjalistycznych czasopism. :-) A w kwestii rzeczy, które prowadzą ludzi do złego (lub Złego) to może ich być bardzo wiele. Mnie np. płyty Pink Floyd nie zaszkodziły, ale czytałem kiedyś o człowieku, który doznawał silnych sadomasochistycznych pokus na widok... związanej przez Niemców Lidki w serialu "Czterej pancerni i pies". Po prostu mnie zatkało. Tak więc ewentualna inicjacja w zło (Zło) to bardziej kwestia tego, co komu w duszy gra, a nie tego, co przychodzi do niego z zewnątrz. Z drugiej wszakże strony siła sugestii też swoje robi, więc czasem warto pomyśleć, co się czyta, ogląda i czego się słucha. I czy to jakoś tak dyskretnie nie zmienia nas "w środku" na gorsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jeszcze jedna maksyma, mniej stara:

      "There are more things in Heaven and Earth, than are dreamt of in your philosophy."

      Usuń
  6. Kwestii samej wiary nie będę oceniał. Powiem tylko tyle: wiara wierze nie równa.
    No i:

    Postawa typu: egzorcyzmować osobę lubiącą seks, Harry Potter i rock'n'roll to narzędzie Szatana - to zabobon i ciemnogród, głupota, inaczej nie potrafię tego nazwać.

    Oglądając 'Czterech pancernych' też doznawałem silnych pokus, tyle, że na widok Marusi (nie musiała być związana)

    W UFO jestem w stanie uwierzyć na zasadzie prawdopodobieństwa - tyle miejsca w tym kosmosie, czemu by tam ktoś miał nie zamieszkać, poza nami?

    Monty Pythona dorzuciłem ja, nie 'Polityka'.

    A ogólnie rzecz biorąc - to bardzo wygodne, zrzucić swoje grzeszki i słabości, albo psychiczną niemoc na Diaboła, niż zabrać się za siebie i nad sobą popracować.

    No i sytuacja, kiedy uświadamiam sobie, że profesja egzorcysty tak silnie się trzyma w dzisiejszym, cywilizowanym świecie - akurat w moim kraju - jest dla mnie żenująca. Żenujące jest dla mnie to, że egzorcysta wykłada na wyższej, świeckiej uczelni i opowiada studentom o demonach, chociaż powinien o czymś zupełnie innym (to akurat z moich doświadczeń, zaliczyłem kiedyś taki monograf...).

    Aż strach pomyśleć, ale tutaj ktoś mógł wpaść na pomysł, żeby nad stadionem nie rozwijać dachu, tylko się pomodlić o ładną pogodę - takich sytuacji się boję. resztą już mieliśmy takie incydenty, że posłowie zamiast pracować, zamawiali mszę w jakiejś kryzysowej sytuacji, nie potrafię sobie przypomnieć, o co chodziło, za to pamiętam o kogo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ile dobrze zrozumiałem, artykuł w "Polityce" utrzymany był w tonacji nieco kpiarskiej, gdyż pod jego wpływem nasunęło Ci się skojarzenie z Monty Pythonem. Jeśli źle zrozumiałem to sorry. Ciekawi mnie jednak, czy autor tekstu w "Polityce" pokusił się o jakieś naukowe wytłumaczenie fenomenów, o których wspomniał Tomek, a o których z pewnością wspomina się w miesięczniku "Egzorcysta"? Czy przytoczył opinie psychiatrów, którzy odwołując się do wiedzy ze swojej dziedziny potrafią je wytłumaczyć? Czy wyleczyli osoby, których owe fenomeny dotyczyły i czy autor tekstu to zweryfikował, np. rozmawiając z tymi osobami? I wreszcie, czy autor tekstu uczestniczył jako obserwator w kilku egzorcyzmach, by swój sceptycyzm móc jakoś zweryfikować doświadczalnie? Krótko mówiąc, czy napisał rzetelny tekst dziennikarski, czy też rozbudowany felieton-recenzję, w której dał wyraz wyłącznie własnemu światopoglądowi, jednocześnie dyskretnie oddziałując na emocje czytelników, by ich przestraszyć, że np. zmierzamy jako społeczeństwo do sytuacji, kiedy będziemy budować domy bez dachów, bo wystarczy się dobrze pomodlić i deszcz nie spadnie?

      Usuń
    2. Nie wiem, czy 'Egzorcysta' próbuje coś tłumaczyć naukowo. Nie wiem też, skąd u Ciebie pewność, że tak jest.
      To, że lekarze czegoś nie potrafią wytłumaczyć, nie jest dla mnie argumentem za tym, że to niewytłumaczalne coś jest dziełem diabła, czarów czy czego tam jeszcze. Różnych rzeczy nie potrafiliśmy kiedyś wytłumaczyć, a teraz potrafimy. Również związanych z naszą psychiką.
      A tekst, do którego się odnoszę, składa się w dużej mierze z cytatów z pisma, które omawia. Pewnie są to cytaty wybrane tak, by pasowały do określonej koncepcji, nie mniej jednak są autentyczne i to o czymś świadczy.

      Usuń
    3. Otóż to, Romo!

      łatwo, zbyt łatwo, wziąć na celownik pismo wydawane przez konkretną opcję i strzelić kpiarski, podszyty poczuciem wyższości, tekst.

      Kupię organ hodowców trzody BYDŁO (jest takie pismo) i zrobię podobnie jak autor z POTYLICY.

      Ciekawe, czy okażę się dobrym i wnikliwym dziennikarzem?

      Usuń
    4. Marcinie, ale już samo szafowanie umiejętnie dobranymi cytatami, już jest sporą manipulacją. Powtarzam - wykpić pewne zjawiska jest łatwo, ale kpiący zawsze stać będzie na pozycji kogoś "lepszego."

      Jak w pokoju nauczycielskim, gdy się jeden z drugim nauczycielem dobierze i śmieją się z głupot dzierganych na kartkówkach.

      Mnie boli jedna kwestia - wracamy takimi artykułami do złych czasów "walki z ciemnotą", gdy oświecone Centrum narzucało wszem i wobec swoją ideologię całej, z założenia, głupszej reszcie.

      Usuń
    5. Trochę mi głupio, bo tak "dwóch na jednego" to jednak trochę nie fair...
      Dlatego postaram się bardzo oględnie... :-)

      "Różnych rzeczy nie potrafiliśmy kiedyś wytłumaczyć, a teraz potrafimy. Również związanych z naszą psychiką."
      Zgoda, ale ten medal ma dwie strony. Chyba równie często coś, co się wydawało naukowo wyjaśnione, po latach okazywało się błędem lub częścią prawdy. Poza tym nauki ścisłe też nierzadko zakładają coś bez dowodu ("aksjomaty"), czyli de facto "na wiarę". Może "bezbożną", ale wiarę.
      Wracając do egzorcyzmów i diabła. Czytałem trochę o tym i zawsze napotykałem myśl, że "opętany" czy "dręczony" przede wszystkim musi sam starać się (modlitwa, przystępowanie do sakramentów) wydobyć z trudnej sytuacji, w jakiej się znalazł. Egzorcyzm to tylko pomoc, bo gdy się nawarzyło zbyt dużo trefnego piwa to już samemu czasem nie da rady tego wypić. Zatem nie chodzi o to, by zwalając winę na diabła usprawiedliwiać własne lenistwo czy amoralne życie. Poza tym jeśli egzorcyzm jako "forma terapii" empirycznie się sprawdza (a jest naprawdę sporo świadectw "za") to dlaczego nie przyjąć tego jako dowód za istnieniem świata duchowego, skoro nawet w naukach ścisłych przyjmuje się pewne poglądy na wiarę i jest to powszechnie akceptowane (nota bene czy ktoś przeprowadził jakiś eksperyment, który by dowiódł, że w próżni może coś powstać bez udziału ingerencji z zewnątrz? A przecież - pisząc w uproszczeniu - nauka twierdzi, że świat powstał "z niczego" i nikogo to nie bulwersuje).

      Usuń
  7. Ech, nie pogadamy sobie, bo, Mój Drogi, z założenia odrzucasz duchową przestrzeń, duchową rzeczywistość jak Starzec w "Romantyczności."

    Dla mnie wiara w siły od nas wyższe, w duchowość, jest podstawową kwestią. To mnie ustawia, lokuje w świecie.

    Nie czuję żenady. Bo zażenowanie się czuje, gdy się odbiera samego siebie za lepszego/dostojniejszego/mądrzejszego od tych "ciemniaków", którzy "wiochę robią."

    Ja tam jestem pewnie z kiepskim nosicielem mojej wiary, ale powtarzam - nie zamykam się na rozumowe rozpoznawanie świata (to właśnie pierwszych chrześcijan poganie oskarżali o "obdzieranie świata z cudowności", o to, że chrześcijaństwo mówiło - Nie ma żadnych elfów, wróżek, świętych drzew i strumieni), ale nie rozumiem zwolenników "czystego rozumu" - dla mnie to takie samo zaślepienie, jak modlitwa kogoś o uwolnienie spod wpływu muzyki na przykład Judas Priest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ja się jednak czuję mądrzejszy od kogoś, kto się boi, że mu dziecko porwą do piekła na zajęciach z aikido. Albo od kogoś, kto na podstawie tego, że mi się dobrze układa pożycie z żoną, wysnuł by wniosek, że trzeba z nas wygonić demona... bo jak ktoś nieopętany może lubić seks?

      Coś mi podpowiada, że mi tu rozum lepiej działa. I raczej wierzę, że to 'coś', to tenże rozum, a nie bestia rogata.

      Usuń
    2. A, no i pogadać, albo popisać, to sobie zawsze możemy, najwyżej się nie dogadamy :-)
      A jeśli już jesteśmy przy pisaniu - list doszedł?

      Usuń
    3. No ba! Jasne że doszedł - skrobię odp., ale choroba nie pozwoliła zebrać mi wystarczającej ilość błyskotliwych myśli.

      ;-)

      W sobotę, mam nadzieję, wrzucę priorytet.

      A co do aikido - wiesz, że wyższe stopnie wtajemniczenia w tę sztukę walki mogą mieć tylko ci, którzy nauczą się wchodzić w pewien trans przy pomocy medytacji?

      ja bym nie chciał, by moje dzieci w jakikolwiek trans wchodziły...

      Usuń
  8. Ja myślę, że redaktorzy tego "Egzorcysty" sami mają często niezly ubaw z tego co piszą. Ktoś zwietrzył, że można na tym zarobić, że nie ma takiej prasy w Polsce i się wstrzelił w tę niszę. A że wymaga to krętactwa i zmyślania to kwestia drugoplanowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę - powiew świeżości w naszej dyskusji! I punkt widzenia, który może być bardzo trafny - biorąc pod uwagę politykę Kościoła :-)

      Usuń
    2. Cimon, tym postem dowodzisz, że pisząc go w ogóle nie pomyślałeś. To zwykłe gołosłowie, nie poparte żadnymi argumentami. Obrażasz ludzi, o których piszesz, opierając się wyłącznie na domysłach i spekulacjach. Żenada.

      Usuń
    3. Marcin - ten "powiew świeżości" sprowadza Twój blog na poziom Onetu. Nie rozumiem, jak człowiek o Twojej inteligencji może na to tak radośnie pozwalać. Bo tu już nie chodzi o to, czy ktoś jest wierzący, czy nie, ale o elementarną uczciwość intelektualną.

      Usuń
    4. Zapętliliśmy się trochę w dyskusji... A uwaga dotycząca tego, że nowy produkt na rynku ma na celu przyniesienie dochodu - celna. I tyle.
      Trochę tabloidowa konwencja pisma, zawarta choćby w dziale 'Prawdziwe historie' trochę dowodzi tego, że pismo ma zwracać uwagę i przyciągać czytelników.
      Ty, pisząc, że twórcy pisma 'na pewno' mieli jakieś założenia, chociaż gazety nie widziałeś, też trochę spekulujesz...
      Wszyscy jesteśmy nieuczciwi, bo nikt z nas 'Egzorcysty' nie czytał a wszyscy mamy coś na jego temat do powiedzenia.

      Usuń
    5. Nie chodzi o "przyniesienie dochodu", ale o "niezły ubaw", "krętactwa" i "zmyślania". Ja rozumiem, że Cimon nie wierzy w Szatana i nie lubi Kościoła, ale jak formułuje takie zarzuty to niech je poprze dowodami. Inaczej to zwykła potwarz.
      Z ostatnią Twoją uwagą się zgadzam, chyba pójdę dziś kupić "Egzorcystę". :-)
      Dziękuję za - momentami bardzo ożywioną - wymianę zdań i pozdrawiam. :-)

      Usuń
    6. Racja, ja się skupiłem na kwestii 'niszy' - a tu może jest coś na rzeczy, bo gazeta ma jednak przyciągać postronnych czytelników, nie jest to hermetyczne pismo branżowe, jak wspomniane przez Antka 'Bydło', po które żaden laik raczej nie miał by po co sięgać (swoją drogą, dlaczego po 'Bydło' sięgają akurat hodowcy trzody? - zagadka ;-) )

      Usuń
    7. Romeus, jeśli tak jak ja, się bierze pod uwagę, że religia to bajka a światem rządzi kasa, to nie da się dojść do innego wniosku.
      Nie chodzi Ci o "przyniesienie dochodu", ale o "niezły ubaw, krętactwa i zmyślania". Ok, tyle że to jest nierozłączne. Jeżeli robią to dla kasy to nie kierują się innymi pobudkami, czyli sami nie wierzą w to co piszą. Więc albo chodzi Ci o wszystko albo o nic.
      Potwarz mówisz? A co jeśli ci ludzie by sobie to wręcz za komplement uznali? Wszak umiejętność dorobienia się na wyprowadzaniu ludzi w polu jest pewnie wśród ludzi biznesu porządana. Takie czasy.
      I intryguje mnie jeszcze jedno, czy nigdy nie wyrażasz się negatywnie na temat innych osób, powiedzmy premiera Tuska, opierając się tylko na własnych domysłach? Ja owszem i przykro mi, ale nie czuję się z tego powodu złym człowiekiem.

      Usuń
    8. do Cimona

      Wiesz, każdy człowiek ma skłonność do sądzenia innych swoją miarą, przez pryzmat swoich poglądów. To naturalne, ze mną też tak jest. Ale myślę, że trzeba z tym walczyć. Inaczej nigdy nie poznamy i nie zrozumiemy drugiego człowieka. Zawsze będziemy się kłócić, walczyć i oceniać jedynie nasze wyobrażenie o kimś. Tyle, że przykrość z powodu być może niesprawiedliwych posądzeń odczuje ktoś realny.

      Światem rządzi kasa, powiadasz. Cóż, tu chyba się zgadzamy, ale przecież taki świat jest nie do wytrzymania na dłuższą metę, jest po prostu nienormalny. Albo dla "świętego spokoju" mu się podporządkujesz i ulegniesz, albo poszukasz innej drogi, bo w głębi duszy czujesz, że człowiek istnieje po coś więcej. Mnie drogę ku "czemuś więcej" wskazało chrześcijaństwo, więc nią poszedłem. Łatwo nie jest, ale przekonałem się, że można żyć nie ulegając tyranii "tłuczenia kasy" za wszelką cenę.

      Owszem, zdarza mi się wyrażać źle o różnych działaniach premiera Tuska. Na forum prywatnym czasem sobie folguję, publicznie staram się popierać ostre sądy jakimiś dowodami. A o te ostatnie nie jest trudno. Wszak za rządów Tuska obcięto mi składki na tzw. II Filar z bodaj 7% do 2% (bez referendum), kazano pracować o dwa lata dłużej (bez referendum), tudzież skazano na bezsilną złość na widok 428 osób związanych z PO, które wraz z rodzinami i znajomymi drenują majątek spółek Skarbu Państwa, a przecież premier na początku rządów zapowiadał ostrą walkę z takimi praktykami. Jeśli czujesz się okradany i wyzyskiwany pod przykrywką demokracji i "polityki miłości" to trudno się co jakiś czas nie wkurzyć. Tuska osobiście nie znam, więc nie oceniam, jakim jest człowiekiem. Choć jeśli firmuje takie działania jak powyżej, to jednak trochę o nim mówi. I niestety mówi źle.

      Pozdrawiam z przeciwnej strony światopogladowej barykady.

      Usuń
    9. Romeus, w pewnym kraju, niestety nie pamiętam w jakim, ale załóżmy, że wyniki można ekstrapolować na cały świat, badano jakie wartości są dla ludzi najważniejsze. Ileś lat temu na pierwszym miejscu była rodzina, potem zdrowie a pieniądze dopiero na 3 pozycji. Niedawno owe badania powtórzono i mamona znalazła się już na samym szczycie piramidy wartości.
      Zdecydowanie masz rację, na dłuższą metę tego nie wytrzymamy, już teraz zachodzą zmiany społeczne, których wielu nie daje rady znieść. Jeśli taki kierunek rozwoju "cywilizacji" się utrzyma, to moim zdaniem dojdzie do społecznej katastrofy.
      Również pozdrawiam.

      Usuń