poniedziałek, 21 maja 2012

Kochanie, to przecież dla Ciebie, czyli o niedocenianych korzyściach z picia piwa


Każdy mężczyzna – tak przypuszczam – znalazł się kiedyś w sytuacji, w której nie mógł zrozumieć kobiety. Coś jest być może w tym, że my jesteśmy z Marsa, kobiety zaś z Wenus, w każdym razie czasem występują szumy na linii, na której przebiega nasza wzajemna komunikacja. W różnych sytuacjach do różnych zgrzytów z różnych powodów czasem dochodzi.
Takie na przykład picie piwa. Dla nas, to proste: lubimy, gdy złocisty płyn pieni się, zwieńczając spotniały kufel gęstą, śmietankową koroną. Lubimy ten pyszny pierwszy łyk, gorzki smak, który ma tyle niuansów, ukrytych nutek, niedostrzegalnych dla profanów, pijących piwo z sokiem, do tego przez słomkę oddzielającą wargi od puszystego kożuszka zdobiącego kufelek. Nasze Panie boczą się jednak często, gdy sięgamy do lodówki po (kolejną) butelkę.
A jakże sprawa się komplikuje, gdy mowa o wychodzeniu na piwo z kolegami! Ten wspaniały, męski rytuał, ma pewnie swoje korzenie gdzieś w jaskiniach, w których mieszkali nasi owłosieni przodkowie. Kobiety zostawały w obozowiskach, by zajmować się swoimi kobiecymi sprawami, mężczyźni zaś wyruszali… Polowali, ale też zacieśniali więzi, rozmawiali pewnie o najlepszych sposobach rozniecania ognia: suche patyczki, czy może kamienie, którymi można skrzesać iskrę?; o technikach zdobienia ścian jaskiń, o najnowszych wzorach (mojej kobiecie podobają się odciśnięte dłonie, ja bym wolał jakąś scenkę łowiecką, na przykład jak gonimy mamuta…) i tak dalej. Dziś sytuacja trochę się zmieniła, bo i czasy inne, ale w gruncie rzeczy chodzi o to samo: żeby się spotkać, pogadać, pośmiać z niewybrednych żartów. I zacieśnić więzi, piwo pijąc zupełnie przy okazji.
A nie robimy tego przecież dla siebie! Siedzimy nad tym piwem i rozmawiamy, radzimy się siebie wzajemnie, dzielimy doświadczeniami,  a wszystko to, by dowiedzieć się czegoś, zdobyć więcej mądrości, która pozwoli nam być lepszymi dla naszych Pań.
I jakie podejmujemy przy tym ryzyko! Przecież kwestia picia piwa nie jest taka prosta, jak by się mogło wydawać, nie jest to czysta, niewinna przyjemność. Od piwa rośnie brzuch, a przynajmniej może urosnąć; skutki wypicia zbyt dużej ilości piwa mogą być nieprzyjemne; do tego jeszcze hormony…
Tak, tak, jest też kwestia hormonów. Chmiel, który jest jednym ze składników piwa zawiera tak zwane fitoestrogeny, które działają podobnie do estrogenów, żeńskich hormonów. Czyli pijąc piwo, z lekka to wszystko upraszczając, trochę zbliżamy się do kobiet. To z kolei pozwala nam lepiej je rozumieć, taki wniosek sam się nasuwa.
Wszyscy, z paniami na czele, powinni być z tego zadowoleni, z uwagi na płynące z sytuacji korzyści. Z jakiegoś powodu tak jednak nie jest.
Na temat piwa i hormonów pojawiają się – tu ciekawostka – złośliwe żarty. Niedawno czytałem o przeprowadzonych przez naukowców badaniach, które miały dowieść, że pijąc piwo podnosimy w swoich organizmach poziom „kobiecości”. Stu badanym mężczyznom zaserwowano po osiem standardowych porcji piwa. Spory zastrzyk fito-hormonalny. Co się okazało? Otóż u 75% badanych stwierdzono zaburzenia logicznego myślenia i mowy, 100% z nich miało problem z  prowadzeniem samochodu, 70% popadło w melancholię i wybuchało płaczem z błahych powodów, 80% szukało pretekstu do kłótni z jakiegokolwiek powodu, 80% chciało wydać pieniądze na byle co, 90% badanych trudno było zrozumieć. Byli też tacy, którzy musieli usiąść, żeby się wysikać. Wynik ten został zinterpretowany jednoznacznie: badania dowiodły, czego miały dowieść.
Pozostawiam to bez komentarza. Może tylko przypomnę, że ciągle mówimy o niewinnym żarcie. W rzeczywistości podobnych badań chyba nie przeprowadzono (pomijam oczywiście liczne przypadki podejmowania podobnych przez miliony mężczyzn na całym świecie – na własną rękę, z czystej pasji badawczej i głodu wiedzy oraz chęci dążenia ku Prawdzie). Powiem tylko, że moja żona, kiedy opowiedziałem jej o „badaniach”, nie mogąc przy tym powstrzymać łez rozbawienia, zapowiedziała, że będę spał na kanapie. Do odwołania.
Trudno. Z kanapy – tym się pocieszam – mam bliżej do lodówki. Może, gdy tak sobie w nocy, na tą kanapę przyniosę butelkę koźlaka zrozumiem, co powiedziałem nie tak i dlaczego znalazłem się tam, gdzie się znalazłem.

6 komentarzy:

  1. Andrzej Poniedzielski powiedział, że mężczyźni i kobiety nie mogą być z Marsa i Wenus, gdyż te planety są za blisko :)
    A na kanapie nareszcie jesteś wolnym człowiekiem i możesz robić, co chcesz. No chyba, ze nie chcesz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie zrozumiesz. Jesteś z Marsa ;))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Żona po prostu myśli logicznie - skoro picie piwa podnosi poziom kobiecości to piwoszowi kobiety nie powinny być już potrzebne - ani w dzień, ani w nocy. :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. :) No no no :) uśmiałam się prawie do łez ;D nawet z żartu ;p ale żart pominę, ponieważ mam ważniejsze rzeczy do napisania... otóż. Ja się czepiałam Bardzo Mądrego, kiedy wychodził z kolegami na piwo. A wiesz dlaczego? Bo wychodził 3-4 razy w tygodniu!!! I jak tu się nie martwić o przyszłość?? Co by to było? Alkoholizm straszy zza każdego rogu :( Teraz chodzi znacznie rzadziej... ma mi za złe... ja też żałuję, że tak naciskałam... ale kiedy już wychodzi, cieszę się, bo jednak nie do końca popsułam jego znajomości... także to nie takie proste :) Ja się bałam.
    Teraz polubiłam piwo :) bo Bardzo Mądry Mężczyzna warzy sam :) jest pyszne! Pijemy sobie czasem razem :)
    Spojrzyj zatem na inne strony :)


    P.S. :D Drogi Marcinie :) ja miałam w planie zrobić coś podobnego, co u mnie opisałeś (nota bene ślinka cieknie :)), ale miałam mało czasu! I myślałam, że tak właśnie, po mojemu, będzie najszybciej... jak widać, myliłam się... następnym razem będzie po Twojemu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Trzy, cztery razy w tygodniu, ło matko! Trochę mnie zazdrość ścisnęła ;-)
    Ale ja nie mam aż tylu kolegów, i tak by nie wyszło. Tak czy inaczej pogratulować wyrozumiałości.
    A piwka domowego, to jestem bardzo ciekaw, bo nigdy nie próbowałem. Sam ograniczam się do produkcji wina, wermutów i miodku. Też pyszne, tylko fitohormonów mniej ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) o garnku wiem ;D ale to jest jeden z tych przedmiotów, które mogłabym dostać w prezencie, bo sama chyba sobie nigdy nie kupię... jakoś właśnie wydaje mi się, że można bez niego żyć...

      A Bardzo Mądry Mężczyzna? Owszem jest mądry :) ale on się tak ustawił przed naszym związkiem... a ja... jak na Kobietę przystało, troszkę to zmodyfikowałam... nie powiem... troszkę żałuję, a troszkę nie... teraz, kiedy tylko pojawia się takie hasło (piwo z kolegami), jestem na tak, bo to nie jest regularne coś, co może się zmienić w zły nawyk (mam na myśli picie, a nie kolegów ;p)

      Zazdrość już Ci pewnie minęła :) Jeśli masz ochotę spróbować domowych piw, zorientuj się... są takie festiwale domowych browarników, Brackie Jesienie, a teraz 16-17 czerwca w Żywcu też będzie jakaś impreza :)

      I nie przepraszaj! Wpadaj :)

      Usuń