niedziela, 1 stycznia 2012

Jak pisać o niczym

        Poważne zadanie: napisać o niczym. Napisać o niczym tak, żeby to jednak było interesujące, żeby czytało się z przyjemnością. Poprosiłem o napisanie tekstu o tym, jak pisać o niczym autorów bloga Od Frankensteina do Gargamela, w ramach nagrody za rozwiązanie Filozagadki. Pomysł na temat spodobał mi się jednak na tyle, że postanowiłem całkowicie się go nie zrzekać. Właśnie dlatego zastanawiam się teraz, jak i co napisać o niczym.
           Ale dość już wstępu, który przecież jest o czymś. Przejdźmy do rzeczy.
      Tak zupełnie o niczym, pisać jest niełatwo. Choćby z powodu problemów ze zdefiniowaniem tego, czym miałoby być owo nic. Problem to istotny i trudny do rozwiązania. O wszystkim innym, dajmy na to o takim koniu, można powiedzieć w najgorszym razie: koń jaki jest każdy widzi. O niczym tak się nie da. Bo kiedy nic nie ma, albo kiedy jest jedynie nic, to po prostu nic nie widać.
        Odwołajmy się do Starożytnych. Można powiedzieć, jak to czynił Parmenides, że czegoś takiego jak nic w ogóle nie ma. Byt jest, albowiem jest byciem, Nicość natomiast nim nie jest – stwierdził ten mądry Grek. Trzyma się to kupy. Jeśli coś nie jest byciem, tedy po prostu nie jest, czyli tego nie ma. Czyli nie ma tego, czego nie ma. Chyba tak jakoś należy tu wnioskować. To nam jednak nie rozwiązuje problemu, więcej, jeszcze go komplikuje. Bo jak tu pisać o czymś, czego nie ma?
        Zaraz, zaraz. To pytanie chyba źle postawione. Przecież gdyby nie można było pisać o tym, czego nie ma, to nie moglibyśmy czytać opowieści o Sherlocku Holmesie, nie mówiąc już o smokach i Hobbitach. Napisanie o nich nie byłoby możliwe. Te opowieści jednak powstały, nasuwa się więc wniosek: można pisać o czymś, czego nie ma. Jeśli jednak napisze się o czymś takim, wówczas to coś automatycznie jest. Pisząc, stwarza się coś z niczego i pisze się już o czymś, nie o niczym.
        A pisanie o niczym – to problem nadal nie rozwiązany. Możemy, szukając jednak uparcie rozwiązanie, znowu odwołać się do greckiej myśli sprzed wieków. Bo gdyby tak przyjąć punkt widzenia Gorgiasza… Ten twierdził, że w ogóle nic nie istnieje. Co więcej – nawet, gdyby coś istniało, nie można by było tego czegoś poznać. A gdyby się komuś ta sztuka jednak udała – nie mógłby przekazać nikomu rezultatów swojego odkrycia. Trochę to skomplikowane. Tak czy inaczej – dla Gorgiasza nie istniało nic, albo istniało tylko nic – a doskonale wychodziło mu przy tym pisanie. Czyli że Gorgiasz był mistrzem pisania o niczym. Problem w tym, że jak się rozejrzę dookoła, to nie do końca wierzę założeniom Gorgiasza. Bo, było nie było, coś jednak widzę.
        Dajmy już spokój starym Grekom. Dajmy już w ogóle spokój filozofom. Zajmijmy się dziennikarzami. Dziennikarzami i innymi, wszelkiej maści i treści pismakami. Często mam wrażenie, że to oni właśnie są mistrzami w pisaniu o niczym.
        Taki dziennikarz, to ma ciężkie życie. A taki redaktor z internetowego portalu, to już w ogóle. No bo umówmy się – gazeta wychodzi codziennie, czyli raz na dobę. Czasem wychodzi raz na tydzień albo raz na miesiąc. No i – umówmy się jeszcze – raz na miesiąc można mieć pomysł na napisanie o czymś ciekawym. Raz na tydzień również. Łebscy redaktorzy mogą wpaść na dobry pomysł nawet i codziennie. Ale internetowy portal – oto jest wyzwanie! Bo on przecież wciąż żyje, ciągle się zmienia, a karmi się newsami, ciekawostkami i musi ich mieć coraz więcej i więcej i w związku z tym głodny jest sensacji bardziej, niż straszny smok smakowitych dziewic. Problem polega na tym, że dookoła nie zdarza się tyle ciekawych rzeczy, żeby pisaniem o nich można było zaspokoić potrzeby informacyjnych portali. W związku z tym ich twórcy opanowali sztukę pisania o niczym… ciekawym. Żeby jednak nie wypaść śmiesznie, przynajmniej na pierwszy rzut oka, posiedli też umiejętność nadawania swoim nieciekawym informacjom ciekawych tytułów.
        I tak na przykład, kilka tygodni temu na jednym z popularnych portali mogliśmy dostrzec artykuł zatytułowany: Decyzja zapadła: krzyż musi zniknąć. Biorąc pod uwagę, że był to czas ożywionej dyskusji na temat krzyża w sejmie skojarzenie było proste i natychmiastowe: nowa partia w sejmie przeforsowała swój projekt. Nic bardziej mylnego. Drewniany krzyż w Stalowej Woli (woj. podkarpackie) na osiedlu Młodynie jest samowolą budowlaną. Ot i cała rewelacja. Nic szczególnego. Nic ciekawego. Albo taka rewelacja: Ojciec robił to ze swoją córką. Oboje wpadli. Czy tylko mi przychodzi na myśl skojarzenie ze złamaniem najsilniejszego kulturowego tabu? Mam nadzieję, że nie. Rodzinna spółka podejrzewana jest o okradnie starszych ludzi w Sandomierzu! – głosi pierwsze zdanie artykułu. Znowu nic ciekawego. No, chyba, że dla ojca Mateusza.
        Pisać zupełnie o niczym – jest trudno. Pisać o niczym szczególnym – to już łatwiejsze zadanie. A i pisać o tym, jak pisać o niczym jak widać można.

6 komentarzy:

  1. Ja w najbliższym czasie podejmę się napisania o uczuciu "zajebistości", przepraszam za łacinę.

    OdpowiedzUsuń
  2. można można. Brawo.
    Pozdrawiam
    bloger (nie blogerka) debe

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam za pomyłkę - już poprawiłem :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. A mi się bardziej podobało przed poprawką,w końcu nawet Kopernik była kobietą:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale to takie wprowadzanie w błąd ;-)

    OdpowiedzUsuń