wtorek, 12 marca 2013

Ryzyk fizyk, czyli komu stosik?


Niedawno miałem taki pomysł, żeby napisać o papieżu. Bo oto nagle zostałem osaczony przez jedno pytanie: kto po Benedykcie? Pytały mnie o to gazety, pytało radio, internetowe portale też pytały. No, może mnie nie pytały, bo skąd niby miałbym wiedzieć (gdybym wiedział, to bym pobiegł bo bukmachera, na takiej wiedzy można podobno zarobić), ale wysyłając to pytanie w eter sugerowały, że powinienem się nad tą kwestią głowić. Postanowiłem więc o tym napisać, ale pisanie mi jakoś nie szło, a to co wyszło, było jakieś takie mało poważne, trochę prześmiewcze… W końcu zrezygnowałem. I dobrze!
Bo ja się, prawdę mówiąc, nad kwestią wyboru nowego papieża szczególnie nie głowię. Sprawa jest mi raczej obojętna. Zainteresuję się pewnie, gdy już będzie wiadomo, kto na tronie Stolicy Piętrowej zasiądzie. Będę sprawdzał, na ile ten ktoś jest zabawny i dlaczego. Benedykt, wiadomo, zabawny był. Czasem na przykład wyglądał jak postać z Gwiezdnych wojen. Gdy go fotograf odpowiednio uchwycił – z kołnierzem przez wiatr zawianym na głowę i zamienionym w kaptur, z lekko szpiczastymi uszami i zapadniętymi oczami faktycznie przypominał mrocznego Dartha, stojącego po ciemnej stronie Mocy. I w ogóle ten kołnierz lubił Benedyktowi płatać figle. A to na twarzy, a to na głowie, to z tyłu atakował, to z boku. Widziałem nawet niedawno taki montaż kilku ujęć z niesfornym kołnierzem układającym się Benedyktowi nie tam, gdzie powinien i podopisem: Mam dość! Odchodzę! Było więc zabawnie. A gdy się papież odezwał, szczególnie gdy nas, Polaków chciał pozdrowić i zrobić to ciule, to już w ogóle był ubaw.
Czy się nowy papież wpisze w jakąś zabawną konwencję? Sprawdzę. Liczę w tej kwestii na internatów, na ich humor i refleks w reagowaniu na każdą wpadkę, a nade wszystko na dar interpretowania niewinnych z pozoru sytuacji jako zabawnych wpadek.
Pytanie, czy humor w narodzie nam nie zaginie, gdy się nagle okazało, że żyjemy w cieniu Inkwizycji ukrywającej się pod postacią Sejmowej Komisji Do Walki z Ateizacją Polski. Ostatnio przecież pewien artysta kabaretowy, niejaki Abelard Giza ośmielił się z papieża zażartować. I co? Inkwizycja się upomniała. Tak sobie beztrosko pan Giza żartował w swoim skeczu, że dzisiaj można powiedzieć, że papież to przecież też człowiek, a kiedyś to od razu żartownisia wysłali by na stos, i proszę! Taki figiel losu: w kraju, w którym ponoć nigdy stosów nie było (były oczywiście, ale w stosunkowo małej skali, prawie niezauważalnej) dla niego specjalnie chcą rozpalić. Jak Komisja zacznie grzebać, to się może jeszcze doszuka czegoś więcej: może oskarżony jada mięso w piątek? a może rzuca uroki i paktuje z nieczystymi siłami? a może bluźni twierdząc, że nie było żadnego zamachu a mgła była zwyczajna i winić można za nią tylko Matkę Naturę? Poszperają, pogrzebią, znajdą świadków, przesłuchają, sobie tylko znanymi metodami i jak nic trzeba będzie organizować auto de fe.
No i strach teraz pisać o papieżu w tonie innym, niż poważny i pełen nabożnej czci. Strach, bo co będzie, gdy papieżem nie zostanie jednak biały Europejczyk? Żarty się posypią, ludzie nie będą się mogli powstrzymać. Już widzę te prześmiewcze rysunki i fotomontaże: że jeszcze niedawno wysyłali do takich misjonarzy, by ich z drzew ściągali i objawiali Prawdę, która miała ich wyzwolić, a teraz całują po pierścieniach. I co wtedy będzie? Prawe i sprawiedliwe Psy Pańskie będą miały pełne ręce roboty, ścigając tych, co się śmieją a przede wszystkim rozśmieszających. Plus taki, że bezrobocie spadnie, szczególnie wśród dostawców chrustu i strugaczy pali. I pewnie w sezonie grillowym, gdy już w końcu nastanie, problem będzie stanowiło zdobycie rozpałki, bo siły produkcyjne jej wytwórców będą musiały być skierowane na pole walki z ateizacją.
No patrzcie, miałem nie pisać, a napisałem. Co teraz? Nie wiem, ale strach myśleć. Czy przyjdą po mnie w nocy? O czwartej nad ranem podobno kiedyś przychodzili, bo wtedy człowiek śpi najsmaczniej i niczego się nie spodziewa (oj, znowu źle, przecież jeden sędzia ostatnio też porównał metody tych, co przychodzą teraz do metod tych kiedyś przychodzących o czwartej, i miał przez to straszne problemy). A niech przyjdą. W razie czego, mam nadzieję, stosik mi usypią obok stosiku pana Abelarda. Razem staniemy, może nawet zaśpiewamy: Always look on  the bright side of life…A później krzykniemy: A jednak się kręci! 

10 komentarzy:

  1. Ech, wszyscy coś przewrażliwieni są. I z lewa, i z Prawa. I z Centrum nawet.

    Nikogo nie omija ta choroba.

    A z drugiej strony trzeba mieć jakieś wyczucie. Wiedzieć, że są kwestie, które mogą mieć inne zakończenie niż śmiech. Ja, taki ja właśnie, podziwiam na przykład Szymona Majewskiego, który powiedział wprost, że ze Smoleńska śmiać się nie będzie, bo zbyt wielu ludzi by to bolało. A takim Wojewódzkim gardzę niestety, bo z tragedii sobie dworował...

    Kończąc, trzeba mieć coś pod sufitem, by umieć i wiedzieć kiedy sobie na żart pozwolić. Ja skeczu rzeczonego nie widziałem, nie zamierzam nawet, bo dla mnie polski kabaret skończył się na kabarecie POTEM.

    Potem jest już tylko żenada...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do wyczucia, to się zgadzam. Skeczu wysłuchałem, z ciekawości. Przyznaję, że miejscami faktycznie wyczucia zabrakło. Ale afera jest przecież nie o formę, a o treść! A czy to nieprawda, że papież, to zwykły facet? I że czasami może mu się nie chcieć? I że czasem chciałby sobie jak normalny człowiek okno otworzyć i odetchnąć, dla relaksu, a nie może bo tam '100 tysięcy wiernych', którzy chcą, żeby z nimi śpiewał? Mnie to nawet rozbawiło, bo nigdy tak na to nie patrzyłem, a coś przecież może być na rzeczy!
      Ale najbardziej w całej sprawie zaszokowała mnie jedna rzecz, mianowicie, że utrzymujemy, my Naród, takie cóś, jak Sejmowej Komisji Do Walki z Ateizacją Polski. To mnie powaliło, zniesmaczyło, zgrozą przejęło i w ogóle. No dramat.

      Usuń
    2. A mnie rozśmieszyło. Kiedyś istniało chyba coś takiego, jak Towarzystwo Krzewienia Kultury Świeckiej (PRL), teraz Sejmowa Komisja Do...

      Chciałbym zobaczyć, jak te dwa "towarzystwa" idą w ringu na pięści lub inne zapasy w błocie tudzież wrestling. To by było wesołe.

      Może to obok tematu, ale najśmieszniejszą polską partą EVER (chociaż tylko niestety planowaną do powołania) była Chrześcijańska Unia Jedności.

      pzdr

      Usuń
  2. Naprawdę jest taka komisja? Myślałem, że żartujesz. O ile znam nasz kraj, to komisja walczy nie z ateizacją, tylko z przeciwnikami Kościoła katolickiego.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie żartuję, niestety. Taki żart? Nie wpadł bym, nie wiem, kto by mógł wpaść... Może Mrożek? Albo Kafka? Żaden żart, sama prawda...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No albo jakiś socrealistyczny aparatczyk...by postraszyć katolikami.

      Usuń
  4. Ja bym już zmieniła adres zamieszkania, przyjdą po Ciebie i wrzucą na stos :) oglądałam ten skecz i nie widziałam tam nic obraźliwego, za co mógłby być taki skandal... ale podobno niektórym wystarczy tylko pretekst :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jedyne "auto da fe" (przy okazji popraw, bo błędnie napisałeś) jakie widzę w tym tekście to to, którego dokonałeś na własnym rozumie i poczuciu dobrego smaku. Jak widać desperacja może zabić nie tylko inteligencję, ale nawet resztki taktu. Żegnaj.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i mamy kolejny dowód, że śmiać się nie wolno a dystans jest karalny. Szkoda.
      A tak przy okazji (choć pewnie nie odpowiesz, skoro się pożegnałeś), serio uważasz, że w twierdzeniu, że z papieża też człowiek i że może mu się czasami nie chcieć, albo że bywa zmęczony, jest coś obraźliwego? Albo że zdjęcia, na których papież wygląda jak zwykły człowiek, któremu coś się przytrafiło, zamiast dostojnie, jakby już siedział po prawicy Ojca powinno się palić?
      Chociaż może masz rację, niepotrzebne takie błaznowanie. Może zamiast tego warto poważnie do tematu podejść, zastanowić się na przykład nad tym, jak się kariera przyszłego papieża rozwijała pod koniec lat siedemdziesiątych...
      Wiesz, jeszcze tak na koniec (na pożegnanie, gwoli wyjaśnienia), sytuacje takie jak ta z kabaretem (którego występ mnie nota bene nie powalił, można żartować i nie być przy tym wulgarnym - to zarzut co do formy), kojarzą mi się z 'Imieniem róży': stary mnich truciciel, inkwizytor - oni też uważali, że się śmiać nie wolno, bo 'śmiech uwalnia od strachu'. Podejrzewam, że pamiętasz, gdzie ich taki pogląd zaprowadził.
      Pozdrawiam, mimo wszystko.

      P.S. Nie wiem, kto ma rację co do zapisu, 'auto da fe' spotkać można faktycznie częściej, ale i druga wersja funkcjonuje, że się powołam choćby na książkę 'Dzieje Inkwizycji hiszpańskiej' (Leszek Biały, Książka i Wiedza, Warszawa 1989).

      Usuń
    2. Doszukałem się, więc dopiszę: '...auto de fe in medieval Spanish and auto da fé in Portuguese mean "act of faith"'. To wyjaśnia, dlaczego moje źródło, traktujące o hiszpańskiej inkwizycji podaje termin 'auto de fe' - równie poprawne.

      Usuń