niedziela, 24 kwietnia 2011

Z cyklu ‘Zakupy z filozofami’ – Zenon z Elei

Zenon był znakomity także i w innych dziedzinach
Diogenes Laertios, Żywoty i poglądy słynnych filozofów

Największą sławę zdobyły sobie zwłaszcza argumenty przeciwko ruchowi, których zbijaniem męczył się nawet Arystoteles
Giovanni Reale, Historia filozofii starożytnej, Tom I


Jest taka scena w Ojcu chrzestnym, jedna z moich ulubionych, kiedy Don Corleone ogląda warzywa i owoce na małym straganiku. Spokojnie podnosi kolejne sztuki, wybiera te najładniejsze. Nie wie, że w tym samym czasie w jego kierunku zbliża się dwóch zamachowców. Scena jest pełna napięcia, budowanego muzyką i wspaniałym montażem (widzimy na przemian starego Dona i nogi biegnących zabójców, i ich dłonie, w których pojawiają się pistolety, wiemy, co się zaraz wydarzy), ale i pełna spokoju. Kiedy Don Corleone ogląda owoce, rozmawia ze sprzedawcą, uśmiecha się… Dla mnie to kwintesencja udanych zakupów. Bardzo lubię, kiedy przychodzi lato, targowisko zapełnia się stołami pełnymi świeżych warzyw i owoców. Kiedy w słoneczny dzień można sobie spokojnie pochodzić, poprzebierać, planując jednocześnie, co się zrobi na obiad z tych pyszności.
Jest jednak różnica między spokojnym, niespiesznym robieniem zakupów w słoneczny dzień, a… no właśnie. Tu wracamy do Zenona z Elei.
Zenon twierdził, że w świecie nie istnieje ruch. Nie będziemy tu wyjaśniać dlaczego tak twierdził, skupimy się na tym, jak swoich racji dowodził. Otóż stworzył cztery słynne argumenty (czasem zwane paradoksami), z których najlepiej sprawę oddają dwa: argument zwany ‘dychotomią’ i argument nazwany imieniem Achillesa. Są one w gruncie rzeczy podobne i mówią tyle: ruch jest niemożliwy, bo ciało, żeby się poruszać, czyli dotrzeć z jednego punktu do drugiego, musiałoby najpierw pokonać połowę drogi, zanim jednak by do tego doszło – musiałoby osiągnąć połowę tej połowy, a wcześniej połowę połowy połowy i tak w nieskończoność. Jednym słowem, musiałoby przebyć nieskończoną liczbę odcinków w skończonym czasie, a to, według Zenona, jest niemożliwe. Drugi argument tworzy ilustrację: gdyby szybkonogi Achilles chciał dogonić żółwia – nie dałby rady, do tego stopnia absurdalny jest ruch. Dlaczego? Otóż Achilles prowadząc pościg za żółwiem, musiałby dotrzeć najpierw do miejsca, z którego żółw wyruszył. Następnie do miejsca, w którym był żółw, gdy Achilles osiągnął miejsce jego startu, następnie do miejsca, gdzie żółw się znalazł, gdy Achilles był w tym drugim miejscu – i tak w nieskończoność.
Można się zgodzić, można się nie zgodzić. Arystoteles się nie zgadzał, ale logiczne udowodnienie błędu w argumentach Zenona przychodziło mu z trudem, co daje do myślenia. Ja się zgadzam, zwłaszcza czasami, a szczególnie, gdy na własne oczy obserwuję paradoks piąty (a więc i piąty dowód!), mianowicie ‘żonę na targowisku’.
Jest słoneczny dzień, wybieramy się z żoną na targ. Świeżych owoców jeszcze nie ma, pomijając te hiszpańskie i greckie, za to zawsze są stoły zawalone najrozmaitszymi starociami. Lubimy je bardzo, ale inaczej się to przejawia w przypadku moim, a inaczej w przypadku mojej żony. Ja odwiedzam ulubione stoiska: ze starymi książkami, z przeróżnymi gratami. Oglądam i albo coś znajduję, albo nie. W pierwszym przypadku to coś kupuję, albo nie, w drugim po prostu idę dalej. W pierwszym też idę dalej, po obejrzeniu albo po zapłaceniu sprzedawcy. Natomiast moje Kochanie – ona targ zwiedza w duchu eleackim. Zanim przejdzie od jednego stołu do drugiego, musi pokonać najpierw połowę odległości. A po drodze wiadomo – tyle rzeczy do obejrzenia, głównie przeróżnych ciuchów, torebek i innych fatałaszków, wśród których owszem, zdarzają się perełki, ale ich przejrzenie zajmuje wieczność. Tak więc niby się poruszamy, ale tylko ‘niby’. Bo zanim się przerzuci to, co leży na połowie stołu, trzeba najpierw obejrzeć to, co zajmuje połowę tej połowy, a wcześniej – połowę połowy połowy. I tak w nieskończoność.
Gdy mija druga godzina oglądania, a my jesteśmy mniej więcej na etapie połowy połowy połowy pierwszego stoiska, zaczynam czuć pewne znużenie, lekkie zniecierpliwienie. I dociera do mnie, jak wielką mądrością jest mądrość starożytnych. A Zenon zaiste był znakomity w tym co robił.

5 komentarzy:

  1. Arystoteles nie radził sobie z obaleniem paradoksu Zenona, bo nie było wtedy wystarczającego aparatu matematycznego. Biedak, w dzisiejszych supermarketach nie poradziłby sobie zupełnie.

    ps. A ze mną jest prosto. Idę do sklepu, patrzę, czy jest to, co chciałam, jak jest to kupuję. Jak nie ma - idę do innego sklepu. Bliżej mi do logiki arystotelesowskiej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja upłynniam kasę w duchu "panta rhei", nie licząc anamnezji [plaśnięcie w czoło - brak środków] przy bankomacie;D
    A propos targ to jest raj, nie tylko dla starożytników, ale dla średniowieczników również. Już niedługo przestanę wreszcie jeść mrożonki!

    OdpowiedzUsuń
  3. a ja normalnie czytam, co Zenon twierdził i kiedy dochodzę do końca, nic nie wiem, więc czytam połowę a wcześniej, połowę połowy i zanim znów dojdę do końca jestem ponownie na początku, który zlekceważyłam dobiegając do ćwierci i tak w nieskończoność a raczej w niepojętość.
    całe szczęście masz żonę, gdyby nie ona nie zrozumiałabym:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli gdzieś w czasach liceum miałam epizod z filozofią i olimpiadą filozoficzną [do tej pory mam dyplom, a jakże, wystawiony.... eeee, teraz to wstyd przyznać... przez ZHP, ZSMP... nooo, taka stara jestem...], i jeśli na studiach też co nieco, i jeśli czegokolwiek zapomnę - tu zajrzę!
    I jeśli czegoś do tej pory nie rozumiałam, zrozumiem. Tutaj, u Ciebie. Prosto, z sensem i na przykładach. A czy Szanowna Małżonka nie za często miewa czkawkę? ;))))

    OdpowiedzUsuń
  5. Małżonka jest dla mnie nieustającą inspiracją - od tego się widocznie nie miewa czkawki :-)

    OdpowiedzUsuń