piątek, 15 kwietnia 2011

W przedpokoju zrobiło się ciasno


Słucham w radio, jak profesor Jerzy Bralczyk opowiada o ewoluowaniu języka. Mówi różne rzeczy, między innymi wróży, że być może dojdzie do tego, że nasz język pisany zmieni się radykalnie, że to, co piszemy, przestanie być podobne do tego, co mówimy. Bo na przykład przestaniemy przekreślać w niektórych wyrazach literkę l i w ten sposób na piśmie z łopaty zrobi się lopata. Przecież wielu z nas już dziś tak pisze przy wielu okazjach – w mailach, sms-ach. A młodzi, którzy nie są zanadto przywiązani do przeróżnych językowych niuansów, szczególnie łatwo mogą się pozbyć zwyczajów, które nie miały czasu na dobre wejść im w krew.
To właśnie język młodzieżowy jest przecież najbardziej żywy. Co więcej, zmienia się w coraz szybszym tempie. Jest jednak jedno ‘ale’. Redaktor rozmawiający z panem profesorem wspomina, jak to za jego lat młodzieńczych prowadzono batalię z upowszechniającym się słowem fajnie. Młodzieży zaczęło być fajnie w przeróżnych sytuacjach i z licznych powodów, a tym wszystkim starszym i poważniejszym jakoś to określenie zgrzytało. Z perspektywy czasu wiemy, że batalię wygrali młodzi. Według profesora Bralczyka, jednak nie do końca. Dlaczego? Przecież słowa  fajnie powszechnie się dziś używa. Owszem, jednak nie w  oficjalnym języku. Tu pojawia się trafna metafora: omawiane słówko zadomowiło się w przedpokoju, nigdy nie weszło jednak na salony.
Mamy tu ciekawy podział dotyczący języka. Oczywiście – nie jest to podział nowy, bo o języku potocznym, stawianym w opozycji do literackiego, oficjalnego, urzędowego i tak dalej, uczyliśmy się wszyscy w szkole i większość z nas ma świadomość, że w pewnych sytuacjach w pewien sposób lepiej raczej nie mówić. Nowa metafora dodaje jednak kwestii pewnej świeżości. Bo przecież salony, to miejsce, gdzie w powszechnej opinii miło byłoby się znaleźć (powstała przecież cała odrębna klasa społeczna – plemię celebrytów – która życie poświęca tylko i wyłącznie temu, by na salonach bywać; jej członkowie z tego są znani, na tym się ich egzystencja opiera, że bywają, a to bywanie jest często obiektem zazdrości ogółu). A salony językowe? Z tym jest już trochę inaczej. O elegancję i kunszt własnego języka nie dbają wszyscy, można zaryzykować stwierdzenie, że dbają nieliczni. Co więcej, salony językowe nie pokrywają się z tymi, w których życie upływa salonowym lwom i lwicom, bo te często językiem się posługują bardzo niesalonowym.
Bo większość pozostaje w przedpokoju. Bo w przedpokoju panuje taki tłok, że trudno się przebić dalej. A i często nie ma potrzeby, bo zasobu słów do wyrażenia myśli przedpokój dostarcza nam aż nazbyt wielkiego. Na salonach trzeba by się porozglądać, poszukać, postarać się, żeby znaleźć jakieś kwieciste, eleganckie, czy po prostu gładkie i trafne określenie na coś, co na nas wywarło wrażenie. Przedpokój jest za to pełen wszelkich określeń pasujących do sytuacji, choć może z elegancją nie mających wiele wspólnego. Bo przecież wszystko, co przepiękne, oszałamiające, pełne czaru, więc czarowne, niewiarygodne, i w ogóle wspaniałe, może być po prostu fajne, lub co gorsza – zaje…fajne.
Mam jednak nadzieję, że prawdziwie salonowy język nie zginie, że go nie przytłoczy to, co w przedpokoju się ciągle gromadzi. Dobrze jest czasem usłyszeć na przykład zdanie skomponowane z użyciem wołacza, który popularną formą nie jest, ani potoczną, ani codzienną – raczej bliższą salonom (takie jest przynajmniej moje zdanie i ja je podzielam). Gdy więc słyszę: Proszę bardzo, tatusiu, albo Mamusiu i tatusiu, wstawajcie już! to się rozczulam i dumny jestem, nawet gdy to słyszę o szóstej rano. Nawet – o szóstej rano w niedzielę.

4 komentarze:

  1. Czy gdyby ludzie zamiast słowa 'fajnie' nagle zaczeli by używać 'świetnie' to coś by się zmieniło? Co takiego jest w tym słowie, że przez 'elity inteligenckie' jest źle odbierane? Przecież słowo 'świetnie' też wyraża "co przepiękne, oszałamiające, pełne czaru, więc czarowne, niewiarygodne, i w ogóle wspaniałe". Tak samo 'wspaniale'. W każdym z tych słów można zawrzeć pozostałe słów, bo są w końcu do siebie synonimami. Więc w jaki sposób tylko słowo 'fajnie' miałoby spłycać wypowiedź?

    Tu chodzi o swego rodzaju lenistwo mózgu, który nie stara się szukać wyrazów podobnych, przez co jedno dane słowo ma monopol. W tym przypadku akurat padło, na to że 'fajnie' ma monopol. Chciałbym wierzyć, że to właśnie nadużywanie słowa prowadzi do tego, że pojawia się względem niego niechęć intelektualistów. Jeśli jednak chodzi o to, nie podoba im się to słowo samo w sobie to w takim razie jest przykre.

    OdpowiedzUsuń
  2. jako polonistka włosy ze łba rwę na słuch o obecnej, pożal się Boże, nowomowie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Desperate, a tak z innej beczki - Ty jesteś polonistą z wykształcenia, bo miałabym sprawę malutką? :>

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie jestem, ale wal - może będę potrafił pomóc...

    OdpowiedzUsuń