Grunt, to dobry plan – mawiał Egon Olsen, po czym realizował plan, z którego zwykle
nic nie wychodziło. Praktycznie więc Egon zawodził, teoretycznie jednak mógł
mieć sporo racji.
Plan jest
ważny. Weźmy pierwszy z brzegu przykład: Wystarczył dobry plan opracowany przez
grupę ludzi, sprawnie wprowadzony w życie. Dziś ta grupa ludzi może sobie
pozwolić na to, by żyć sobie spokojnie, nie przepracowywać się, jedyne, co jej
członkowie musza robić, to sprawiać pozory, że coś robią. Jednocześnie prawie
czterdzieści milionów ludzi finansuje im kolacje w drogich restauracjach,
kreacje warte grube tysiące, zrzuca się na alkohol i fajki (zwane winem i
cygarami), nawet stawia drinki w dyskotekach i daje kieszonkowe, które można na
przykład spożytkować podziwiając występy tancerek go-go. Wystarczył dobry plan,
wystarczyło jego realizację odpowiednio określić, na przykład rządzeniem
państwem.
To oczywiście
tylko przykład, przykład pierwszy z brzegu. Dowodzi on jednak, że dobry plan
jest istotny. Jest taka sytuacja, która według niektórych wymaga szczególnie
dobrze opracowanego planu. Jest to sytuacja złożona i rozciągnięta w czasie a
nazywa się życie. Są tacy, którzy plan na życie opracowują drobiazgowo i
pieczołowicie. Musi to być plan wieloaspektowy, bo życie ze swej natury jest
dość złożone. Są tacy, którzy posiadają ogólny plan na życie, wyznaczony przez
kilka prostych zasad i dopuszczający modyfikacje w trakcie realizacji, plan
rzec można, elastyczny. Inni żyją zgodnie z zasadą carpe diem – nie mają planu i starają się cieszyć tym, co im życie
niespodziewanie przynosi. Życie ma akurat to do siebie, że lubi zaskakiwać,
może więc liczenie się z przynoszonymi przez nie niespodziankami jest mądrą
strategią. Jak pisał filozof Odo Marquardt, nasze życie jest w większej mierze
dziełem przypadków, niż naszym własnym dziełem. Coś w tym jest.
Lubimy jednak,
mimo wszystko, planować. A nawet, jeśli nie układamy precyzyjnych planów, to
jakoś sobie wyobrażamy własną przyszłość. I to od najmłodszych lat. Prowadziliśmy
niedawno rozmowę z synkiem, starszym. Co chciałby w życiu robić? Zaciekawiło
nas, jaki ma w tej materii pomysły, drążyliśmy więc temat. Nic – padła pierwsza odpowiedź. Nie usatysfakcjonowała nas,
drążyliśmy więc temat. Ja to nic? Nic, zupełnie? Jak będziesz taki duży jak
tata, to nie będziesz pracował, nic nie będziesz robił? W końcu uzyskaliśmy
odpowiedź. Odpowiedź będącą zarysem planu na życie. Będę siedział w domu i rysował – poinformował nas Gucio. Ciekawe,
pomyślałem. Niby nic, ale może to i niegłupia koncepcja. Taki dajmy na to
Raczkowski – siedzi w domu i rysuje. I żyje, a nawet żyje z tego rysowania. Gdy
mu zbraknie środków na realizację ważnych potrzeb – pisze książkę. I już ma na
dziwki i narkotyki, może nawet na nowe ołówki, kto wie. Czyli można. To jest
plan!
Gucio układając
swój plan, postanowił widać zrealizować zasadę, którą sformułował bohater
polskiej komedii zatytułowanej Chłopaki
nie płaczą, niejaki Laska. Mówi on tak: W
ogóle bracie, jeśli nie masz na utrzymaniu rodziny, nie grozi ci głód, nie
jesteś Tutsi ani Hutu i te sprawy, to wystarczy, że odpowiesz sobie na jedno
zajebiście, ale to zajebiście ważne pytanie: co lubię w życiu robić. A później
zacznij to robić. Mam cichą nadzieję, że można w życiu robić to, co się
lubi, nawet jeśli ma się na utrzymaniu rodzinę i te sprawy.
Tak czy
inaczej Guć ma plan dość odważny, ale nie najbardziej brawurowy z możliwych.
Prawdziwą brawurą popisał się jakiś czas temu Tytus, czyli nasza młodsza
pociecha. Co on będzie robił, jak już dorośnie? Będę się bawił! Nic dodać, nic ująć.
Dzieci masz fajne, udzielają logicznych odpowiedzi, jak widać autentycznych, z własnej głowy, a nie podpowiedzianych przez dorosłych. Dorośli są głupi. Pytają dziecko: kim chcesz być? Strażakiem,jak tatuś. I cieszą się, że takie mądre... A tu przecież nie ma z czego.
OdpowiedzUsuńZalecenie, żeby robić w życiu to, co się lubi, jest niby fajne, tylko nie działa w zbyt wielu przypadkach. Bo co, jeśli ktoś lubi czytać książki, albo grać na mandolinie zazu-zi zazu-zaj, albo jeść rurki z bita śmietaną, etc? A tu wyskoczy z takim tekstem jakiś mądrala, np. Cejrowski, że niby on lubi podróżować, to se podróżuje i z tego żyje. To nie jest recepta dla wszystkich,choć ziarno prawdy w niej jest. Z zajęć, które dają pieniądze najlepiej wybrać to, które się lubi, a przynajmniej nie odstręcza. Dlatego ja nie mogę być politykiem :)