sobota, 3 listopada 2012

Prawie jak James Bond, czyli o pewnym nikczemnym planie



Każdy facet chciałby być Bondem – chociaż przez chwilę. Niesamowite przygody, z których się zawsze wychodzi cało, szybkie samochody, do tego z bajerami, o jakich się zwykłym śmiertelnikom, a pewnie i filozofom nie śniło. Kieszenie pełne gadżetów. No i ten magnetyzujący urok, któremu żadna dama nie jest w stanie się oprzeć. Ba, dzięki któremu żadnej by nawet myśl w głowie nie powstała, żeby w ogóle próbować się opierać.
Mnie to wszystko (czyli wszystko, co najlepsze) ominęło, a jednak przez chwilę poczułem się jak James Bond. Jak agent 007, który stanął oko w oko ze swoim wrogiem, podstępnym, przebiegłym i gotowym na wszystko; z diabolicznym planem unicestwienia mojej osoby już gotowym, przemyślanym w najdrobniejszych szczegółach. A wszystko to za sprawą moich Dzieciaków, bo kogóż by innego.
Teraz mała dygresja.
Dzieci jakie są, każdy widzi, a każdy, kto ma dzieci własne wie jeszcze więcej, niż da się na pierwszy rzut oka dostrzec. Ja na przykład ostatnio czuję się jak nieszczęsny Paweł, co to spokojny, nie wadził nikomu, musiał jednak po sąsiedzku mieszkać z Gawłem, który najdziksze wymyślał swawole. Ciągle polował po swoim pokoju: to pies, to zając – między stoły, stołki ganiał, uciekał, wywracał koziołki… Regularnie jestem biernym uczestnikiem polowań. Nie na zające, ale na wilki. Nie wiem, skąd ich tyle u nas, ale czasem przetaczają się całymi watahami a Chłopacy toczą z nimi zażarte boje.
Do tego wymyślne tortury w postaci pozbawiania snu, a przynajmniej spokojnego snu. Że całkiem małe dzieci mają swoje nocne aktywności, to rzecz naturalna. Ale harce moich Chłopców pachną już czymś więcej, niż naturalną koleją rzeczy. Coraz częściej myślę, że to przemyślane działanie, to budzenie się, nawoływanie, w końcu migracje z pokoiku w kierunku naszej sypialni, a ściślej – łóżka. A jak taki brak snu jest uciążliwy, to już odkryto i stosowano w różnych niecnych celach. Brak snu (…) mąci rozsądek, podkopuje wolę, pozbawia człowieka jego jaźni – tak o wymuszaniu bezsenności i jego efektach pisał Aleksander Sołżenicyn. Chłopacy chyba wyczuli, że coś jest na rzeczy i w sobie tylko znanych celach swoją wiedzę wykorzystują.
Ale wróćmy do tematu. Dlaczego poczułem się jak tajny agent jej Królewskiej Mości? Ano Chłopacy przedstawili mi swój diaboliczny plan (fakt, że postanowili mnie z planem zapoznać, tylko zwiększa grozę sytuacji – bo mimo, że wiem, nie będę mógł nic poradzić! Wyobrażacie sobie?).
Plan rysuje się tak: Poprosimy mamę, żeby kupiła taką maszynkę, którą można pomniejszać i powiększać. Później cię pomniejszymy i przywiążemy do ściany. Ale może jak będziesz mały, to przyjdzie pająk i cię zje! To może – przyznajcie sami – zabrzmiało jak groźba. I jak się miałem poczuć w tej sytuacji? Toć to plan godzien najmroczniejszego schwarzcharaktera, już nawet nie jakiegoś tam groźnego, ale raczej racjonalnego terrorysty, na miarę dwudziestego pierwszego wieku, ale co najmniej Doktora No, albo i samego Ernesta Stavro Blofelda, szefa organizacji WIDMO, z którym Bondowi nie raz przychodziło się mierzyć. Pamiętacie tego łysego jak Telly Savalas jegomościa ze szramą na oku i białym persem na kolanach?
Patrzę teraz czasem na Chłopaków i zastanawiam się, czy zza kanapy nie wyskoczy nagle białe kocisko i nie zacznie się do nich łasić, spoglądając na mnie złowrogo. Co prawda poprosiłem moją osobistą Dziewczynę Bonda, żeby na żadną maszynkę do zmniejszania i powiększania nie dała się synkom naciągnąć, ale ja wiem, czy jej Chłopaki jakoś nie przekabacą albo nie wywiodą w pole? Przecież od jakiegoś czasu dbają, żeby była co najmniej tak niewyspana, jak ja. A człowiek niewyspany, że znowu powołam się na Sołżenicyna, działa w stanie półświadomości, albo nawet niepoczytalności, tak, że nie wolno mieć do niego pretensji o to… co kupił.

13 komentarzy:

  1. Z tym niewyspaniem to maskara jakaś. Ja sobie niedawno uświadomiłam, że jestem niewyspana od ponad trzech lat.

    Maszynka do zmniejszania by mi się przydała, żebym sama siebie zmniejszyła i uciekła do mysiej nory, kiedy wszyscy w domu wrzeszczą albo płaczą. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie... Ja przez ostatnie cztery i pół roku wyspałem się:
      5 razy na wakacjach
      3 razy w święta
      1, bo byłem chory i cały dzień garowałem w łóżku
      2 razy bez okazji, nie wiem, jak do tego doszło

      A żeby wykraść maszynkę i użyć do własnych celów - to zadanie dla Jamesa Bonda! Chyba zacznę sobie urządzać przytulną szufladę tę okoliczność ;-)

      Usuń
  2. Kurde, ja ostatnio się wyspałem w lipcu bodajże. I to tylko dlatego, że Żona się Synkiem zajęła rano, a raczej nad ranem.

    Teraz, po zmianie czasu na zimowy, niby mamy godzinę więcej rano. Ale jest to godzina więcej z obudzonym zbyt wcześnie przedszkolakiem.

    ;-(

    Nieprzypadkowo człowiek dłużej wytrzyma bez jedzenia niż bez snu. najwięksi oprawcy o tym wiedzieli.

    Mieli dzieci?

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja wiem, że jeszcze tego nie widzisz na horyzoncie, ale dzieci kiedyś dorosną.
    Co do maszynki,to... dobrze, że nie szykują na Ciebie maszynki do mięsa. Śpij spokojnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakoś chyba przetrwasz. Podobno większości rodziców się to udaje ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Widzę, że masz na co dzień to, co ja mam w weekendy, kiedy wracam do domu i siostra podrzuca mi swoich chłopaków ;D Musisz uważać, żeby rzeczywiście nie skołowali skądś takiej maszyny... wiesz, młodzi mają gadane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio temat się nie pojawia, nie wiem, czy zapomnieli, czy chcą uśpić moją czujność...

      Usuń
  6. Powiało grozą... ale wiesz, może da się jakoś przygotować do tej awaryjnej sytuacji :) może noś ze sobą szpulę sznurka z agrafką :) wtedy będziesz mógł zarzucić i wydostać się z otchłani na przykład dywanu na choćby komodę...

    A swoją drogą, widziałeś "Skyfall"? :)

    P.S. Dziękuję za ciepłe powitanie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Pomysł z agrafką dobry... Może jeszcze jakiś środek na pająki...

    'Skyfall' - rewelacja! Powrót do korzeni. Najlepszy bond od czasu Seana Connery!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaskoczona mile to ja byłam, bo film "Skyfall" okazał się dobrą porcją rozrywki i kina akcji... ale przecież to niewiele miało z Bondem wspólnego... zupełnie inny klimat, nie sądzisz? :)

      Usuń
  8. Masz pomysłowych chłopców :) Musi być u Was wesoło ;)

    OdpowiedzUsuń