wtorek, 21 grudnia 2010

Najmniejsze państwo


Bohater Matki nocy, powieści Kurta Vonneguta, opowiada o tym, jak to stworzył z ukochaną kobietą własne państwo, o terytorium nie przekraczającym rozmiarami powierzchni łóżka, zamieszkałe przez dwójkę obywateli. Był to sposób na odcięcie się od rzeczywistości, która przyjemna nie była, biorąc pod uwagę, że dwuosobowe państwo tkwiło w środku Niemieckiej Trzeciej Rzeszy i ogólnej wojennej zawieruchy.

Das Reich der Zwei, nasze państwo dwojga, miało swoje terytorium, którego zazdrośnie broniliśmy, a które sięgało niewiele poza granice naszego wielkiego małżeńskiego łoża.
Piękny, miękki, sprężysty mały kraik z Helgą i mną jako górami.
A ponieważ w moim życiu miłość miała jakiś sens, jakimż ja byłem zapalonym geografem! (…)
Natomiast poza suwerennym terytorium naszego dwuosobowego państwa gadaliśmy jak wszyscy patriotyczni szaleńcy wokół nas.
Ale to się nie liczyło.
Liczyło się tylko jedno.
Dwuosobowe państwo.

Piękne, prawda?

Trudne to były czasy, ale każde czasy mają swoje trudności, w każdych jest się – jeśli się uprzeć – od czego odcinać (choć ‘kalibru’ trudności pewnie nie należy porównywać). Refleksja po przeczytaniu fragmentów książki Vonneguta jest taka: można żyć w swoim świecie, można żyć swoim życiem i może to wystarczać. Powinno wystarczać. Można zredukować swój świat do domu, rodziny (skoro już nie można tylko do łóżka i jednego współobywatela, a to na pewnym etapie jest już niewykonalne, przynajmniej do czasu szczęśliwej emerytury) i nimi przede wszystkim się zajmować i na nich się skupiać – wszystko inne może być nie koniecznym dodatkiem.
Niestety – nawet najmniejsze państwa dotyka dziś to, czego bohaterowie Matki nocy nie musieli brać pod uwagę, mianowicie globalizacja. Nie można się tak do końca odgrodzić. Trzeba prowadzić dyplomatyczne gry ale przede wszystkim odbierać informacje o świecie spoza granic – na napływ tych informacji jesteśmy skazani a na ich ilość i jakość nie mamy wpływu.
Ja żyję w dość spokojnym państewku. Mamy oczywiście swoje zamieszania, powodowane, w ostatnim czasie szczególnie, przez ‘ruchy młodzieżowe’. Czasem zdarzają się wizyty zagranicznych gości, czasem daje o sobie znać ministerstwo finansów, które zwraca uwagę na większą lub mniejszą dziurę w budżecie. Ale w ogólnym rozrachunku sytuację wewnętrzną mamy stabilną.
Pozostaje kwestia ekspansji związanej z globalizacją, która dotyka szczególnie sfery kultury. W dziedzinie kultury prowadzimy określoną politykę. Inwestujemy w kulturę, ale uważnie dobieramy tą, w którą będziemy inwestować. Można nam pewnie zarzucić niedemokratyczne podejście. Nie będziemy komentować tych zarzutów.
Nie funkcjonuje u nas zjawisko telewizji. Na tym przykładzie najłatwiej unaocznić mechanizmy globalizacji. Ostatnio za pośrednictwem mediów (choć pomijamy telewizję, to jednak korzystamy z przeróżnych źródeł informacji) dotarła do nas wiadomość, że Paulina wygrała Top Model. Nie wiemy za bardzo, co to jest Top Model (nie wiemy nic ponad to, co udało się uzyskać naszym specjalistom – mocą dedukcji). Nie wiemy również, kim jest Paulina. Podobno nikim szczególnym. Nie mniej jednak informacja dotarła do nas i krąży w eterze. Podobnie jak ta, że Anna Mucha traci kobiecą figurę, a Julia Roberts powinna przejść na emeryturę, bo ma cellulit.
Dawanie przyzwolenia na panoszenie się takich informacji i nadawanie im dużej wagi nie jest zgodne z naszą linią ideową. Nie mniej jednak postępowe stronnictwa zaczynają przebąkiwać, że być może wspomniane ruchy młodzieżowe, które – niedawno jeszcze raczkujące – cały czas rozwijają się i rosną w siłę, zażądają wkrótce dostępu do źródeł informacji dotąd u nas nieobecnych. Wiemy o tym, że członkowie tych ruchów wcześniej czy później rozwiną kontakty międzynarodowe. Pojawi się pytanie o to, jak ustosunkować się do treści, które Młodzi poznają od swoich zagranicznych kolegów. Do tych wszystkich Transformersów, Pokemonów, Justina Bibera i Teletubisiów (co do których mamy szczególnie mieszane uczucia, od czasu homoseksualnej afery, której echa dotarły do nas za pośrednictwem Wielkiej Machiny zwanej Komputerem, lub potocznie – Starym Gratem Chodzącym Głośniej Niż Pralka). I czy ruch młodzieżowy na tyle oddali się od ideałów starszego pokolenia, że jego przedstawiciele zażądają możliwości partycypowania w zdobyczach globalnej kultury, typu You Can Dance, Masz talent, Taniec z gwiazdami, czy wyżej wymieniany Top Model? Czy globalne gwiazdy, zagoszczą na naszym firmamencie?
Przedstawicielom starszych pokoleń w naszym niewielkim narodzie włos się jeży na głowie – zwłaszcza tym, którzy są konserwatystami w kwestiach kultury. Ale jako że zdobycze demokracji doceniają u nas wszyscy, nawet konserwatyści zakładają, że w budżecie znaleźć się kiedyś będą musiały środki na zakup i podłączenie anteny oraz opłaty abonamentów.

15 komentarzy:

  1. I to się nazywa WPIS.

    Czuję głębinowy szacun czytając te słowa.

    OdpowiedzUsuń
  2. A mąż carycy Katarzyny - toczył w łóżku bitwy morskie:)
    Moje państwo na szczęście jest za górami i lasami i nawet media mają tu strasznie daleko. Mostki się urwały, kładki obróciły w pył - i mamy własny święty spokój.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pragnę Cię zapewnić - drogi Desperate, że istnieją Ruchy Młodzieżowe, które nie łakną kultury masowej i okna na świat w postaci telewizora, mam nadzieję, że uspokoję, choć odrobinę Twoje obawy. Nigdy nie zamierzam takowego zakupić, z własnej woli, bynajmniej nie 'rządzących' w moim państwie.
    Notabene - świetna notka, z pomysłem i podtekstem, takie jakie lubię najbardziej!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bitwy morskie... Jak zbieram chłopaków rano z łóżek, to czasem błogosławię Pampersy - gdyby nie one, też by mogły bitwy odchodzić. Bitwy morskie albo i potopy nawet. Ciekawe, jak to było z mężem carycy...

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślę, że tego nie da się uniknąć [choć oczywiście warto podejmować takowe próby]: za dużo interakcji, kontakty z ludźmi, a przecież spotykamy się z wieloma i to z przeróżnymi, wymieniamy informacje. Dzieci również: z przedszkola, ze szkoły... Nie trzeba mieć tv, by wiedzieć wszystko.

    A my wiemy prawie wszystko.... Sama nie wiem, skąd... ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam serdecznie.
    Wpadłem z życzeniami świątecznymi.
    Życzę pięknych i wspaniałych Świąt Bożego Narodzenia Tobie oraz Twojej Rodzinie.
    Wesołych Świąt!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. I ja, i ja, się dołączam!

    Wszystkiego NAJ!

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję serdecznie i wszystkim również przesyłam: wszystkiego dobrego - świąt takich, jakich byście sobie najbardziej życzyli.

    Fajnie, że tu jesteście!

    OdpowiedzUsuń
  9. Desperate, najlepsze życzonka ze śniegowej krainy, żebyś podołał tradycją i jeszcze miał z nich frajdę! Wesołych Świąt :)

    OdpowiedzUsuń
  10. heh, tradycjom miało być (co mi odbiło?) ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziękuję dziękuję!

    Malutka, w ferworze przygotowań się może 'om' zapodziać a 'ą' napatoczyć, normalna sprawa.

    Wszystkiego dobrego, bawcie się dobrze, bądźcie grzeczni a Mikołaj Was nie ominie!

    OdpowiedzUsuń
  12. Kiedyś usłyszałam pewne polecenie:,,Zamknij oczy i wyobraź sobie swoje własne terytorium'' Wtenczas w mojej głowie utworzył się obraz domku na niewielkim wzgórzu, przy jeziorze, otoczony zapierającym dech krajobrazem. Z dala od tego mediowego hałasu.
    Więc być może...istnieją na Ziemi miejsca, gdzie kultura masowa nie ma szans się przedostać?:)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Pewnie to zależy w dużej mierze od nas. A już na pewno od nas zależy, jaką wagę przywiązujemy do całego tego zgiełku. Można mieć do niego dystans i to nawet bywa zabawne.

    OdpowiedzUsuń
  14. A więc cudownego dystansu na Nowy Rok i na potem, aby nasze małe, prywatne państwa zachowały swą niepodległość wobec zakusów globalizacji, kultury masowej i nadal były enklawami dla endemicznych gatunków czytających i znających znaczenie słowa "refleksja":)

    OdpowiedzUsuń