piątek, 17 czerwca 2011

Jakby wczoraj, czyli o mgnieniach oka


Dziwisz się sam sobie,
że wszystko naprzód goni
przecież w nocy byłeś tym
małym chłopcem z Placu Broni
Pidżama Porno Trzymając się za ręce



Włączyłem niedawno płytę – koncert Pearl Jamu z Gdyni, z drugiego lipca zeszłego roku. Nagle pomyślałem: to już rok, a przecież tak niedawno jechaliśmy na festiwal! A dziś? Dziś jest szesnasty czerwca. Rok temu o tej potrze docierałem wypchanym po brzegi autobusem na warszawskie Bemowo, żeby usłyszeć jak gra Metallica. I Slayer. I reszta Wielkiej Czwórki. Dokładnie 365 dni temu. Kiedy te dni minęły?
W przyszłym tygodniu kończą kolejny rok pracy. Piąty rok mojej pracy. Całe pięć lat – kiedy to minęło? A przecież to tyle, ile wcześniej trwały moje studia. Pięć lat bite studiów, młodość w bibliotekach… Studia zaczynałem dziesięć lat temu. Dziesięć lat! Całe wieki, całe ery, eony. Kiedy to było, gdy z wypchanym plecakiem wszedłem po raz pierwszy do pokoju w akademiku? Pamiętam akademik, ten pokój, „kołchoźnik” wiszący nad głową, który mnie budził od czasu do czasu wściekłym głosem Pni Kierowniczki wzywającej mojego współlokatora do uiszczenia zaległej opłaty. Pamiętam, jakby to było wczoraj, a tym czasem – minęła już cała dekada.
Miałem długie włosy, na brodzie pojedyncze włoski zapuszczane z zapałem, a nad uchem może cztery siwe nitki. Miałem pstro w głowie i było mi z tym dobrze. Dziś – całe dziesięć lat później, całą dekadę dalej – strzygę się regularnie, za to broda mi zgęstniała. A nad uszami zrobiło się jakoś tak… białawo. Za to między nimi ciągle czasem pstro. Tyle tylko, że teraz przebija się przez tą pstrokaciznę, odbierając jej naturalną beztroskę, refleksja: czy to jeszcze wypada?
Bo teraz jestem przecież starszy i poważniejszy, i nie dość, że jestem mężem, to jeszcze ojcem. I chociaż czasem się nie chce być tak całkiem poważnym, to na brak powagi nie można sobie niestety pozwolić. A kiedy to było, kiedy pojawił się mały Gucio – spuchnięty wymoczek, którego można było trzymać na dwóch otwartych dłoniach. Trzy lata minęły jak z bicza strzelił, nie wiedzieć kiedy przeciekły przez palce. A przecież tyle się wydarzyło od tej pory. Niby wczoraj do Gucia dołączył Tyci, niby wczoraj, a przecież to już ponad półtora roku. Półtora roku jak mgnienie oka. Ani się obejrzymy, jak chłopaki pójdą do szkoły i wyjadą na studia. Bo w końcu, czy to tak daleko -  za dziesięć lat, za dwadzieścia? Tylko kilka mgnień więcej.
Bo te następne dziesięć lat też minie, jak z bicza, raz-dwa. I kolejne pewnie też. I wszystkie zmiany, które te lata przyniosą, tak się jakoś staną, ot tak, naturalnie, zajdą niezauważenie, dopiero później się człowiek spostrzeże, że coś się wydarzyło. Kiedy przestałem jeździć autobusami, przesiadając się do samochodu? Do tego do własnego? Kiedy? – jakby wczoraj. I nagle już nie martwię się o to, czy wyskubać złoty dwadzieścia na bilet, czy może lepiej na gapę, zaryzykować. Albo po prostu zrobić sobie spacer, bo przecież nigdzie się nie spieszę. Jeszcze wczoraj o tym myślałem, a dziś o tym, że złapałem gumę i czeka mnie pewnie zakup nowych opon. A spieszyć się trzeba.
Byłem w kinie – kiedy? niedawno? – kilka lat temu, a może kilkanaście, na filmie Edi. Edi, o którym był ten film powiedział, że życie (za przeproszeniem)  zapierdala. Chyba wtedy tak tego nie widziałem, a może nie widziałem tego wcale, bo wcale o tym nie myślałem. Dziś wiem, że Edi miał rację. Kiedyś byłem też w kinie z tatą, na jednym z moich pierwszych kinowych seansów. Oglądaliśmy Przyjaciela Wesołego Diabła. Piszczałka – Spryciarka, czara – mara, pamiętacie? Ja pamiętam, bo to przecież nie aż tak dawno. Kilka lat ode mnie młodsi znajomi w ogóle nie kojarzą Piszczałki. Za to pewnie znają Pokemony. Ale tak na dobrą sprawę – przygody Wesołego Diabła przeżywałem w kinie pewnie ze ćwierć wieku temu.
Kiedy to było, kiedy myślałem, że ćwierć wieku, to chyba tylko żółwie żyją no i może jeszcze Rolling Stonesi? Kiedy? Jakby wczoraj.

12 komentarzy:

  1. Czas nas zmienia, pozwala spojrzeć z innego kąta na przeszłość i zostawia więcej miejsca na refleksje nad przeszłością. Czasami ma t zbawienny wpływ na nasze życie :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wcale nie miałem w planie nikogo przygnębiać - przecież w tym, że czas ucieka, nie ma nic złego. Czasem tylko tempo tego uciekania zaskakuje :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Też pamiętam wejście do akademika i pierwsze "posiedzenie w auli głównej". I pamiętam końcówkę LO. I gimnazjum. I koniec studiów... zapamiętuję, czując, że pstrokacizna z głowy powinna już wywietrzeć, bo czas na absolwenckie "poważne decyzje". A przecież tak niedawno temu zaczynałam studiować...
    Ehhh. Edi miał rację.

    Ps. Ćwierćwiecza jeszcze nie mam, ale przygody Wesołego Diabła pamiętam doskonale :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. "Przygody wesołego diabła" - rewelacja. Gdy się zaczynały chowałem się za fotelem:)

    OdpowiedzUsuń
  5. jej... też to mam. Czas przyspiesza ewidentnie. Najgorsze, że w głowie nadal pstro i wydaje się, że wszystko jeszcze przed nami i na wszystko jest czas. A ten sobie niewzruszony cyka...

    OdpowiedzUsuń
  6. Czas płynie, ale to właśnie jest w nim najfajniejsze ale warto pamiętać siebie z tamtych lat :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Studia to był piękny czas w moim życiu. Cudowne lata...

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie ma się co dołować, a łapmy każdą chwilę i żyjmy!!!Mieć o kolejne 5 lat więcej nie jest źle, jeżeli ma się co wspominać :)
    Ja aktualnie też kończę kolejny rok pracy i cieszę się z wakacji jak dziecko.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Kurcze, DH - nie uwierzysz, ale spotkaliśmy się już w życiu! Bo ja też byłam na tym koncercie :-) Może staliśmy gdzieś niedaleko siebie?
    I wiesz, mnie ta melancholia też jakoś ostatnio dopadła.. Bo dopiero składałam papiery do liceum, martwiłam się czy dostanę się do tego wymarzonego, a tu proszę.. Czas już postanowić gdzie pójdę na studia. Niemożliwe to wszystko!

    OdpowiedzUsuń
  10. Mój pierwszy rok studiów już za mną, dwie sesje. A myślałam, że będzie tak ciężko, a tu się okazało, że to wcale nie jest ponad moje możliwości.

    Ciesz się dzieciakami, bo z tego co wiem, to strasznie szybko rosną. Prowadząc zajęcia z dzieciakami i opiekując się moją malutką kuzynką, widzę jak czas niesamowicie szybko biegnie.

    OdpowiedzUsuń
  11. A dlaczego nie można sobie pozwolić na brak powagi? Jakoś trudno mi się z tym zgodzić... ;)

    P.S. DH :) właśnie... ryba czy masturbacja? Wszystko jedno :P

    OdpowiedzUsuń