poniedziałek, 21 lutego 2011

Mężczyźni są z Grecji, czyli o logice tak i inaczej

Klasyczna logika, pod którą fundamenty położył Arystoteles i której zasady określają relacje między prawdą i fałszem, zasadza się na kilku podstawowych prawach Wykluczają one między innymi możliwość wystąpienia sprzeczności. Przykład? Z (klasycznie) logicznego punktu widzenia, niemożliwe jest, by coś jednocześnie było i nie było, czyli by o tym samym przedmiocie w określonych warunkach można było wypowiedzieć zdanie, które byłoby jednocześnie prawdziwe i fałszywe. Zdanie ‘pada deszcz i nie pada deszcz’ jest zdaniem fałszywym (zakładamy, że mówimy o deszczu w konkretnym miejscu i czasie). Tą zasadę można zapisać symbolicznie: ¬(p ^ ¬p), czyli: nieprawda, że (jednocześnie) p i nie-p.
Logika zajmuje się między innymi specyficznym rodzajem myślenia, jakim jest rozumowanie. Można je określić jako przejście od pewnego zbioru zdań (zwanych przesłankami) do jakiegoś innego zdania (zwanego wnioskiem). Przyjmuje się, że poprawne rozumowanie to takie, kiedy ewentualna prawdziwość wszystkich przesłanek gwarantuje prawdziwość wniosku. Jeśli ten warunek jest spełniony, mówimy, że ze zbioru przesłanek wynika wniosek..
Logiczne analizy nie są proste, jednak zasady logiki, gdy się już je pozna i zrozumie, są jasne i przejrzyste, oraz bardzo pomocne w rzeczowej rozmowie i dowodzeniu swoich racji, oraz, co najważniejsze – uniwersalne. Tak mogłoby się przynajmniej wydawać.
No właśnie. Mogłoby się wydawać. Ale jak to w życiu bywa – nie wszystko jest takie, jakim się na pierwszy rzut oka wydaje być.
Logika klasyczna, choć jest twardą nauką i powinna być mocna i niepodważalna jak skała, rozsypuje się w pył, kiedy swoich racji próbuje bronić kobieta. Bo kobiety myślą nieklasycznie, logika kobieca rządzi się zupełnie innymi prawami. A nawet więcej – kobieca logika jest z gruntu anarchistyczna i praw nie ma w wielkim poważaniu, więc sięga po nie jedynie wtedy, gdy to akurat wygodne.
Gdy rozumujemy w klasyczny sposób, przyjmujemy, że jeśli ze zbioru Q wynika zdanie Z – nasze rozumowanie jest poprawne. Przypominam, że w takiej sytuacji wszystkie przesłanki ze zbioru Q są prawdziwymi zdaniami, czyli – odzwierciedlają rzeczywistość
(w myśl Arystotelesowej definicji prawdy). Niestety, w dyskusji z kobietą nie ma to znaczenia.  Mimo, że jestem w stanie przedstawić prawdziwe przesłanki i wyciągnąć z nich poprawny wniosek – i tak mogę nie mieć racji. Kobieca logika łamie bowiem zasadę niesprzeczności i zakłada, że możliwa jest sytuacja, w której jednocześnie p i nie-p.
W przypadku naszej hipotetycznej dyskusji mamy przykład takiej właśnie sytuacji: mam rację, ale jej nie mam – z tego prostego powodu, że moja rozmówczyni uważa inaczej, niż ja. Innym wariantem takiego rozumowania jest sytuacja typu nie wiem, ale wiem: nie wiem, jak to działa, nie mam pojęcia, jak to naprawić ani co się w ogóle zepsuło, ale powinieneś zrobić to i to.
Słabością nas, mężczyzn jest to, że nie potrafimy często przełamać naszego – klasycznego – sposobu myślenia. W rozmowach z kobietami tracimy nagle siłę przebicia, często nie rozumiejąc dlaczego. A to dlatego, mówię, że nasze argumenty, choćby najbardziej jasne, przejrzyste, spójne; choćby skonstruowane w jak największej zgodzie z zasadami logiki, z największym poszanowaniem jej założeń – nie trafiają. Choćby naszą wypowiedź można było zapisać w formie klasycznego, poprawnego schematu wynikania – nasza rozmówczyni będzie mogła powiedzieć: nieprawda! I będzie potrafiła udowodnić, że nieprawda, choć my tego dowodu oczywiście nie zrozumiemy.
Problem polega na tym, że poruszamy się w obrębie różnych paradygmatów. Te paradygmaty są nieprzekładalne. Nieprzystające. Sytuację, w której kobieta dyskutuje z mężczyzną można czasem porównać do takiej, w której ustawilibyśmy naprzeciw siebie drużyny piłkarzy: futbolistów i szczypiornistów i kazali im rozegrać mecz, przy czym każda z drużyn miałaby przestrzegać reguł własnej dyscypliny. Absurdalna sytuacja, bez rozsądnego wyjścia. Inne paradygmaty. Bo prawda wygląda tak, że mężczyźni są nie z Marsa, a z Grecji. A kobiety? Może z Indii?
Pewnie wszystko wyglądałoby inaczej, gdyby Arystoteles, twórca klasycznie uprawianej logiki, była kobietą. Ale nie była. Choć… gdyby któraś z pań uparła się, że jednak była – nie mielibyśmy prawdopodobnie odpowiedniego argumentu by udowodnić, że się myli.

10 komentarzy:

  1. I dlaczego pomyślałam o "Seksmisji"?
    Kobiety z przekonaniami nigdy nie przekonasz do czegoś spoza jej własnego ogródka - to jest stara prawda :D

    OdpowiedzUsuń
  2. taaaa, "Einstein była kobietą!" :)

    OdpowiedzUsuń
  3. I co, może Skłodowska-Curie też była kobietą!?

    OdpowiedzUsuń
  4. Pada i nie pada... No pewnie, że tak - mam parasol, to na mnie nie pada ;)
    Despertate, czy Tobie przypadkiem przypadkiem nie chodzi o to, że słowa i tak nigdy do końca nie ustrukturyzują złożoności i zmienności świata

    Narzędzie, jak narzędzie - używać, dbać, doskonalić... Ale bić pianę?

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem, czy to bicie piany - ot, zabawa. Język daje tyle do niej możliwości, że grzech nie korzystać...
    A rzeczowa dyskusja, to jest zabawa przednia.

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja tam myślę, że zabawa słowami to bardzo fajna rzecz. Można się pobawić nimi bardzo logicznie oraz zupełnie nie.
    Nie minimalizuje ten fakt wprawdzie pewnych problemów komunikacyjnych na linii kobieta - mężczyzna. Ale to już inny temat...
    Jak zwykle pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. OK, przekonaliście mnie. Słowa do zabawy - TAK. Ale ta zabawa w logikę wygląda, że z bardziej wymagających jest ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Może o to chodzi... Szachy też są ciekawsze od warcabów :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Logika - ważna rzecz. Wiedzieć, że coś takiego istnieje - to jedno, posługiwac się na co dzień drugie. I niezależne od płci, bo logika nie ma płci. To także pewna umiejętność formułowania myśli i sądów.

    OdpowiedzUsuń
  10. Elu, masz rację. Ja tu terminu 'logika' użyłem w trochę innym znaczeniu, niż zakłada naukowa definicja, raczej jako synonimu rozumowania (czyli naukowo rzecz ujmując - pojęcia węższego, niż samo pojecie logiki) i to rozumowania właśnie codziennego, nie tego naukowego. A codzienny sposób myślenia kobiet i mężczyzn są... jak piłka noża i ręczna. W wielu sytuacjach - pewnie nie we wszystkich. Przy czym kobiecy sposób myślenia chyba jednak mniej podlega zasadom racjonalności. Nie chcę tu uogólniać i nie twierdzę, że to źle. Ot, takie spostrzeżenie.

    OdpowiedzUsuń